Wybory UNIEWAŻNIONE?! Są oficjalne informacje.
Bardzo krytycznie oceniła polskie wybory parlamentarne OBWE. Czego głównie dotyczyły uwagi członków misji obserwacyjnej? Czy wpłynie to na wynik wyborów? (czytaj dalej!)
Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie prowadziło przez ostatni miesiąc krótkoterminową Misję Obserwacyjną wyborów parlamentarnych. 10 ekspertów w Warszawie oraz 10 innych, rozmieszczonych w całej Polsce na czas kampanii obserwowało jej przebieg. Jan Petersen, szef misji obserwacyjnej OBWE, podsumował wyniki obserwacji wyborów w Polsce. Co uwzględnił jego raport?
Kampania za publiczne pieniądze
Wynika z niego, że całe wybory były przeprowadzone sprawnie. Jednak nie obyło się bez zwrócenia uwagi na szczegóły. Największy problem wdług OBWE stanowiły: wykorzystanie środków publicznych na kampanię, stronniczość mediów publicznych oraz widoczna, homofobiczna i nacjonalistyczna retoryka partii rządzącej.
W większości obserwatorzy ocenili całość wydarzenia krytycznie. „Urzędnicy państwowi wysokiej rangi wykorzystywali publicznie finansowane wydarzenia do kampanijnej agitacji. Dominacja partii rządzącej dodatkowo zwiększyła jej przewagę”- mówił Petersen na konferncji prasowej. Uwagę obserwatorów zwrócił również fakt, że przez wykorzystywanie przez PiS środków publicznych do kampanii, granice między tym, co państwowe, a tym, co partyjne zostały zatarte.
OBWE skrytykował też fakt, że podczas kampanii kobiety nie były eksponowane w mediach. Norweg podkreślił również wydźwięk „homofobicznej i nacjonalistycznej” retoryki w przemówieniach prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński chętnie jej używał mówiąc o zagrożeniu środowisk LGTB dla polskiej tożsamości.
Jawna stronniczość?
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że OBWE zawarło w raporcie „jawną stronniczość” przekazu mediów publicznych: „Wyraźna narracja redakcji, zwłaszcza publicznego nadawcy oraz brak aktywnego nadzoru, negatywnie wpłynęły na możliwość dokonywania przez wyborców świadomego wyboru.” – czytamy w nim. Mało tego, raport szczegółowo odnosi się do wypowiedzi dziennikarzy utrzymanych w negatywnym tonie i czasu antenowego poświęconego kontrkandydatom.
Oberwało się też nadawcom prywatnym. Oni z kolei mieli być krytyczni wobec partii rządzącej i „neutralni bądź pozytywni” w stosunku do Koalicji Obywatelskiej.
Brak odpowiedzi
Obserwatorzy zwrócili uwagę na fakt, że skargi ws. nielegalnego użycia środków publicznych nie doczekały się odpowiedzi przed wyborami. Zagwarantowane nam ustawowo prawo do informacji publicznej w praktyce jest nieskuteczne. Niezależne rozpatrywanie skarg wyborczych na partię rządzącą może pozostawać bez odpowiedzi przez „(…) polityczną funkcję Prokuratora Generalnego jako Ministra Sprawiedliwości”.
Organizacja przypomniała w swoim raporcie także fakt, że nasza Konstytucja gwarantuje wolność wypowiedzi, jednakże Kodeks Karny nadal uznaje zniesławienie jako przestępstwo.
Oprac. na podst. raportu OBWE.
Fot. Facebook/PiS