Ekostraż ODEBRAŁA konia ANTONIEMU GUCWIŃSKIEMU! Zwierzę było skrajnie zaniedbane!
Ekostraż musiała odebrać konia, którego właścicielem jest Antoni Gucwiński. Koń był skrajnie wycieńczony, zaniedbany i od kilku dni leżał. Przed laty Gucwiński został prawomocnie skazany za znęcanie się nad misiem. To zakończyło medialną karierę byłego dyrektora wrocławskiego ZOO.
Potrzebna interwencja
Ekostraż interweniowała pod Miliczem w województwie dolnośląskim. Na posesji znajdowały się konie, które należą do Antoniego Gucwińskiego. Jedno ze zwierząt było w dramatycznym stanie. Ekostraż w swoich mediach społecznościowych tak napisała o tym, co zastała na miejscu interwencji:
Oto jeden z nich, podobno leży tak od dwóch dni, bo nie jest w stanie utrzymać się na własnych nogach dłużej niż 20 minut. Stawy są nabrzmiałe, obolałe, podobno są tez odleżyny. Każdy kto ma choćby minimalną wiedzę o koniach, wie czym kończy się leżenie konia. Pan Antoni Gucwiński także, tylko jak zawsze nic nie wie, nikt go nie poinformował.
Koń odebrany w trybie pilnym
Chory i wycieńczony koń został zabrany do szpitala ze względu na bezpośrednie zagrożenie życia. Lekarz stwierdził, że zwierzę znajduje się w stanie skrajnego cierpienia. Ekostraż poinformowała:
Przednie nogi bolą konia tak bardzo, że nie ma możliwości przeprowadzenia podstawowych badań nóg. Koń jest mocno osłabiony, niereaktywny, podtrzymywany, z trudem utrzymuje się na własnych nogach.
Ekostraż opisała też jak Antoni Gucwiński zareagował na informacje o interwencji i ciężkim stanie zwierzęcia. Czytamy:
Sam Antoni Gucwiński twierdzi, że to nie są już jego konie. Przeczą temu właściciele terenu, który odkupili go od niego i przyjechali na miejsce. Oświadczyli, że Gucwiński sprzedał im teren, ale koni nie chciał sprzedaż z powodu miłości do nich i przywiązania. Smutne to przywiązanie i tak bardzo bolesne.
Jednak w końcu były dyrektor wrocławskiego ZOO przyznał, że zwierzęta należą do niego. Powiedział też, że koń kuleje od dawna, nigdy nie był leczony i diagnozowany. Ekostraż uruchomiła zbiórkę, po to, żeby ratować konia Gucwińskiego.
Źródło: Facebook/Ekostraż
Zdjęcia: Facebook/Ekostraż