Jesteś moją WAIFU! Nowy trend polskich chłopców?
Przenikanie się świata wirtualnego z tym rzeczywistym przybiera coraz silniejszą postać. W kulturze japońskiej lub szerzej mówiąc azjatyckiej, jest to bardziej widoczne niż w świecie anglosaskim. Czy posiadanie własnej waifu jest tego najlepszym przykładem?
Waifu, czyli wirtualna żona
Pojęcie waifu (jap. ワイフ/waifu – żona) jest dość młode i zaczęło być popularne w latach 90, kiedy zostało użyte w serialu „Azumanga” na kanale TokyoTV. Jeden z bohaterów, Kimura chcąc pochwalić się przed kolegami znajomością języka angielskiego, powiedział o swojej żonie „waifu”.
To właśnie od tego momentu zaczęła się popularność tego zwrotu. O ile w świecie dalekiego wschodu nie jest niczym nowym posiadanie wirtualnej żony lub partnerki, tak w kulturze anglosaskiej może być uważane za udziwnienie. Co nie zmienia faktu, że i u nas zwiększa się grono mężczyzn posiadających swoją waifu.
Czy miłość do wirtualnej postaci to choroba?
Psychologowie w swoich badaniach podkreślają, że nie ma nic złego w posiadaniu wirtualnej znajomości. Mamy szereg przykładów, kiedy ktoś zakochuje się w jakieś osobie, chociaż nigdy nie będzie miał możliwości fizycznego kontaktu.
Uczucia kobiet zakochanych w Justinie Bieberze nie różnią się niczym od uczuć, którymi ktoś darzy postacie ze świata anime. Idea Justina Biebera, którą kobiety tworzą w swoich głowach to nie to samo co prawdziwy Bieber – tłumaczy doktor Robin S. Rosenberg, który analizował m.in. specyfikę społeczności cosplay.
Źródło: dadgero.pl
Zdjęcie: pixabay