Najnowszy sondaż przynosi Koalicji Obywatelskiej powody do zadowolenia – z wynikiem 34,8% formacja Donalda Tuska wyraźnie wyprzedza Prawo i Sprawiedliwość (27%) i notuje wzrost o 3,5 punktu procentowego. Jednocześnie jednak cały sojusz rządzący traci. Trzecia Droga balansuje na granicy progu wyborczego (7,1%), a Lewica spada poniżej niego (4,6%). Wzrasta poparcie dla Konfederacji – do 18,5%.
Ten wynik, który z punktu widzenia partyjnej arytmetyki może uchodzić za sukces KO, uruchamia jednocześnie fundamentalne pytanie o cel polityki: czy najważniejsze jest dobro wspólne (patria), czy interes partyjny?
Markowski: „Tusk się cieszy, choć traci jego koalicja”
Dziennikarz Grzegorz Markowski skomentował sytuację z wyraźnym zaniepokojeniem. W opublikowanym wpisie na Facebooku pisze:
„Donald Tusk cieszy się właśnie bardzo z wyników, które w najnowszym sondażu zyskała jego partia. Cieszy się w sytuacji, w której koalicja, której przewodniczy, traci władzę na rzecz konfederacji i pis.”
Markowski zadaje pytanie, które może okazać się kluczowe dla przyszłości układu rządzącego: czy radość z partyjnego sukcesu powinna przysłaniać świadomość, że koalicja traci większość, a prawica odzyskuje pole?
Rozpad koalicji w sondażu: wzmocnienie jednej, słabość całości
Tweet Donalda Tuska wydaje się kuriozalny. Zwrócił na to uwagę socjolog i aktywista Jan Śpiewak:
Obecny układ sugeruje, że gdyby wybory odbyły się dziś, KO nie byłaby w stanie utrzymać rządu bez nowych partnerów – a przy tak słabym wyniku Lewicy i niepewnej pozycji Trzeciej Drogi scenariusz powyborczy staje się niepewny. Wzmocniona KO mogłaby szukać sojuszy w kierunku Konfederacji – co już dziś budzi niepokój wielu komentatorów i wyborców.
W tym kontekście pytanie Markowskiego – „patria czy partia?” – staje się nie tylko moralną refleksją, ale realnym ostrzeżeniem przed tym, jak daleko może zajść logika partyjnej rywalizacji oderwanej od odpowiedzialności za całość państwa.
Apetyt na całość, ale czy kosztem wspólnoty?
Jeśli KO kontynuuje marsz po dominację w centrum, może to oznaczać dalszą marginalizację mniejszych ugrupowań progresywnych. Z jednej strony daje to Donaldowi Tuskowi większą kontrolę nad przekazem, z drugiej – odbiera jego obozowi politycznemu zdolność budowania szerokiej koalicji. A to właśnie ta szerokość dała mu władzę po październikowych wyborach.
źródło zdjęcia: https://x.com/donaldtusk/status/1904578218914623637
MS

