Podczas prestiżowego forum bezpieczeństwa w Singapurze – Shangri-La Dialogue – sekretarz obrony USA Pete Hegseth ostrzegł, że Chiny coraz wyraźniej przygotowują się do potencjalnego użycia siły przeciwko Tajwanowi. Jego zdaniem Pekin prowadzi intensywne szkolenia wojskowe z myślą o „zjednoczeniu” z wyspą, którą uznaje za swoją prowincję.
Chiny rosną w siłę, Tajwan zagrożony
Szef Pentagonu nie owijał w bawełnę – według niego Chiny nie tylko rozbudowują swoje siły zbrojne, ale też wyraźnie przygotowują się do działania. Codzienne manewry, wzmożona obecność militarna wokół wyspy i coraz bardziej agresywna retoryka Pekinu to elementy, które jego zdaniem świadczą o realnym zagrożeniu.
W odpowiedzi na te działania Stany Zjednoczone zacieśniają współpracę wojskową w regionie – z Japonią, Filipinami, Indiami i Australią. USA zwiększają także swoją obecność wojskową w Indo-Pacyfiku, by zrównoważyć wpływy Chin i chronić swoich partnerów.
Hegseth zaapelował też do państw regionu o większe zaangażowanie w obronność – podobnie jak zrobiła to Europa po agresji Rosji na Ukrainę. Jak podkreślił, zagrożenie ze strony Chin może być jeszcze poważniejsze i wymagać zdecydowanych działań wcześniej, a nie po fakcie.
Brak dialogu z Pekinem
W Singapurze zabrakło chińskiego ministra obrony, co zostało odebrane jako brak chęci do rozmów. Chiny przysłały jedynie delegację naukową, co według amerykańskich komentatorów sygnalizuje pogłębiające się napięcia i dystans w relacjach z USA.
Rosnące napięcie wokół Tajwanu staje się jednym z najważniejszych punktów zapalnych we współczesnym świecie. Choć bezpośrednie działania zbrojne jeszcze nie nastąpiły, słowa szefa Pentagonu to poważne ostrzeżenie, że konflikt może być kwestią czasu – i że świat powinien być na to gotowy.

