W sobotni poranek w rejonie miejscowości Pisak i Marušići na chorwackim wybrzeżu wybuchł groźny pożar lasu i zarośli. Ogień pojawił się przed godziną 7 i szybko zaczął się rozprzestrzeniać, zagrażając domom i hotelom. Na miejscu były setki turystów, w tym Polacy, którzy musieli w pośpiechu uciekać przed płomieniami.
Polacy o dramatycznych chwilach
Wśród świadków pożaru byli polscy turyści, którzy wspominają poranek pełen strachu i chaosu. Jeden z nich opowiadał, że to znajomy obudził ich w ostatniej chwili, gdy dym i płomienie były już bardzo blisko. Inni relacjonowali, że ledwo zdążyli wsiąść do samochodu i odjechać, zanim ogień dotarł do ich kwatery.
Walka z żywiołem
Do gaszenia pożaru skierowano kilkuset strażaków, zarówno zawodowych, jak i ochotników, a także samoloty gaśnicze. Akcję utrudniał silny wiatr, który błyskawicznie rozprzestrzeniał ogień i przenosił płonące fragmenty roślinności. Część domów uległa zniszczeniu, ale na szczęście nikt nie został ranny.
Ewakuacja i trudności
Zagrożeni mieszkańcy i turyści zostali ewakuowani do bezpiecznych miejsc, między innymi do Omis, gdzie przygotowano schronienia. Ruch na drogach w okolicy był sparaliżowany, a lokalne służby apelowały o zachowanie spokoju i ostrożności. W niektórych przypadkach rozważano ewakuację łodziami ze względu na zablokowane drogi.
Sytuacja opanowana, ale akcja trwa
Pożar został częściowo opanowany jeszcze tego samego dnia, ale dogaszanie ognia w trudno dostępnych miejscach trwało do późnych godzin. Samoloty gaśnicze cały czas monitorowały teren, by nie dopuścić do ponownego rozprzestrzenienia się ognia.
Tragiczne wydarzenia w Chorwacji pokazują, jak niebezpieczne mogą być nagłe pożary w czasie upalnego lata. Dzięki szybkiej interwencji służb udało się uniknąć ofiar, ale straty materialne są poważne. To kolejny sygnał, jak ważne jest przestrzeganie zaleceń służb i ostrożność podczas wakacyjnych wyjazdów.

