Sąd Najwyższy opublikował oficjalny komunikat dotyczący ponad 50 tysięcy protestów wyborczych złożonych po II turze wyborów prezydenckich. Zdecydowana większość z nich została odrzucona jako niespełniająca wymagań formalnych lub merytorycznych. Tym samym nie wpłyną one na ostateczną decyzję o ważności wyborów, którą SN podejmie 1 lipca.
Protesty według wzorów – masowe, ale nieskuteczne
Blisko 50 tysięcy protestów zostało złożonych na podstawie gotowych formularzy udostępnianych w internecie. Największą grupę stanowiły tzw. „Giertychówki” – ponad 49,5 tys. identycznych dokumentów przygotowanych według wzoru udostępnionego przez Romana Giertycha, posła Koalicji Obywatelskiej. W większości przypadków dokumenty te miały postać jedynie oświadczenia poparcia bez wskazania konkretnych nieprawidłowości – dlatego Sąd Najwyższy uznał je za niedopuszczalne i nie podjął ich rozpoznania.
Kolejna grupa, licząca blisko 4 tysiące protestów, została stworzona na podstawie formularza promowanego przez europosła Michała Wawrykiewicza. Choć zawierały nieco więcej treści, również one nie spełniały wymogów – w części przypadków zabrakło podstawowych danych, a w pozostałych protesty były zbyt ogólne, by można było uznać je za uzasadnione.
Indywidualne przypadki pod lupą
Sąd Najwyższy przeanalizował także około 400 indywidualnych protestów. W kilku przypadkach – dokładnie ośmiu – sąd przyznał, że zarzuty były częściowo uzasadnione. Chodziło m.in. o niewielkie błędy proceduralne w pracy obwodowych komisji wyborczych. W sześciu sprawach protesty odrzucono z powodu braków formalnych.
Ponadto SN zdecydował się przeprowadzić oględziny kart do głosowania z kilku komisji wyborczych, w tym m.in. z Gdańska, Poznania, Orzysza i Bychawy. Był to efekt zarzutów zawartych w niektórych protestach.
Co dalej z wynikiem wyborów?
Choć Sąd Najwyższy przyjął do rozpoznania część indywidualnych protestów, ich liczba i charakter nie dają podstaw do podważenia wyniku wyborów prezydenckich. Ostateczna decyzja o ich ważności zapadnie podczas posiedzenia pełnego składu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – już 1 lipca o godzinie 13:00.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że skala nieprawidłowości była niewielka i nie miała wpływu na wynik głosowania w skali ogólnokrajowej.

