W reakcji na głośny wyrok dotyczący śmierci Izabeli z Pszczyny, posłanka Magdalena Biejat zabrała głos, wskazując na systemowy problem odpowiedzialności zawodowej lekarzy. Jej wypowiedź, choć emocjonalna, rzuca światło na poważny dylemat etyczny i prawny, który od lat pozostaje nierozwiązany: jak pogodzić wolność sumienia lekarza z niezbywalnym prawem pacjentki do życia i zdrowia.
„Po prostu byli bezkarni”
„Od 30 lat lekarze są bezkarni, po prostu” – stwierdziła Biejat, odnosząc się do orzeczenia sądu, który uznał lekarzy za winnych w sprawie śmierci młodej kobiety, u której zbyt długo zwlekano z decyzją o terminacji ciąży. Zdaniem posłanki, przyczyn takiego zachowania należy szukać nie tylko w przekonaniach religijnych, ale również w konformizmie i lęku przed konsekwencjami.
Jak podkreśliła, trudno się dziwić lekarzom, skoro w innych, podobnych przypadkach – takich jak niedawna sprawa w Oleśnicy – postępowania dyscyplinarne są wszczynane wobec tych, którzy ratują zdrowie kobiet, a nie tych, którzy milczą lub zatajają informacje. „To jest jasny sygnał dla lekarzy, że muszą się dwa razy zastanowić, zanim przedłożą własną wygodę i sumienie nad dobro pacjentki” – podsumowała.
Prawo, które nie wystarczy
Choć Biejat zgadza się z głosami środowiska medycznego, że prawo wymaga zmian i precyzyjnych wytycznych, jej zdaniem to nie wystarczy. „Najlepsze prawo nie zmieni nic, jeśli lekarze nie zmienią stosunku do kobiet” – zaznaczyła. Dodała też, że kluczowe jest zapewnienie pacjentkom pełnej informacji i poszanowanie ich decyzji – niezależnie od osobistych przekonań lekarza.
To właśnie brak tej informacji i wycofanie się personelu medycznego z aktywnego działania były, według niej, głównym problemem w przypadkach takich jak Pszczyna czy Oleśnica. „Za każdym razem, kiedy słyszymy takie historie, wracamy do tego samego punktu” – mówiła.
Koniec z moralnym alibi
Wypowiedź posłanki można odczytać jako apel o odejście od wygodnego alibi, jakim dla części lekarzy stała się klauzula sumienia. Jej zdaniem powoływanie się na nią nie może prowadzić do sytuacji, w której kobiety pozostawione są same sobie, a decyzje lekarskie nie są podejmowane z obawy przed odpowiedzialnością czy medialnym szumem.
W tym kontekście wyrok w sprawie Pszczyny ma znaczenie przełomowe. Może okazać się początkiem końca bezkarności – ale tylko pod warunkiem, że zostanie on wzmocniony systemową zmianą: zarówno w przepisach, jak i w etosie medycznym.
Anna Miller

