Choć do wyborów parlamentarnych 2027 roku zostały jeszcze ponad dwa lata, scena polityczna zdaje się już przesuwać – i to nie w kierunku tradycyjnego duopolu PO–PiS. W najnowszym odcinku podcastu „Polityczny WF” Piotr Witwicki i Marcin Fijołek stawiają pytanie, które jeszcze niedawno uznane byłoby za political fiction: czy Konfederacja może wejść w koalicję z Platformą Obywatelską?
To nie tylko medialna spekulacja, ale próba analizy politycznego pragmatyzmu. Bo – jak wskazują publicyści Interii – wyborcy rozdają karty coraz bardziej nieoczywiście, a partie, które dotąd czuły się bezpiecznie w ramach swojej bazy, muszą szukać sojuszy tam, gdzie jeszcze niedawno nie przyszłoby im to do głowy.
Nie tylko PiS w grze
Zgodnie z dominującą do tej pory narracją, naturalnym partnerem koalicyjnym Konfederacji miałby być PiS. Ale w rzeczywistości, jak twierdzą prowadzący podcast, równie realny jest scenariusz, w którym to Platforma Obywatelska – w nowym, pozbawionym Tuska wydaniu – złoży propozycję nie do odrzucenia części środowiska skupionego wokół Sławomira Mentzena.
Przesłanki? Przede wszystkim brak ataków ze strony Donalda Tuska na liderów Konfederacji, nawet w momentach, w których krytyka całej prawicy była wyjątkowo ostra. Ani nazwisko Mencena, ani Bosaka nie padło w ostatnich wystąpieniach premiera, co odczytywane jest jako celowy gest „odłożenia na półkę” potencjalnych koalicjantów. W dodatku sam Tusk z sejmowej mównicy „puszczał oko” do Mencena w kontekście wspólnych projektów deregulacyjnych. Przypadek?
Rząd bez Tuska?
By jednak taki sojusz mógł zaistnieć, potrzebna byłaby jedna fundamentalna zmiana: Donald Tusk musiałby ustąpić. Jak sugeruje „Rzeczpospolita” i cytowany przez podcast Michał Kolanko, premier sam testuje scenariusz odejścia, wypuszczając w eter przekaz, że może ustąpić za rok lub półtora. Niektórzy porównują ten mechanizm do znanej z PiS-u techniki „puszczania oka” przez Jarosława Kaczyńskiego. Czyżby Tusk próbował sprawdzić, jak jego odejście przyjęliby koalicjanci i wyborcy?
W takim wariancie pojawia się nazwisko Radosława Sikorskiego jako potencjalnego nowego premiera – twarzy bardziej elastycznej, zdolnej do porozumienia z liberalną frakcją Konfederacji.
Konfederacja podzielona, ale nie bezzębna
Raport Sadury i Sierakowskiego dzieli elektorat Konfederacji na trzy frakcje:
- Libertarianie (45%) – dla których kluczowe są wolność gospodarcza i deregulacja.
- Nacjonaliści (35%) – skupieni na kwestiach suwerenności i tożsamości.
- Antysystemowcy (20%) – niechętni każdej formie współrządzenia.
To właśnie pierwsza grupa może być potencjalnym mostem łączącym Konfederację z Platformą, pod warunkiem, że ta opowie spójną i wiarygodną historię o modernizacji państwa.
Platforma musi znaleźć nową opowieść
Tusk może wymienić ministrów, zamieszać w herbacie, ale jak zauważa Fijołek – bez nowej opowieści dla Polski ludowej, mniejszych ośrodków i klasy średniej, żadne PR-owe triki nie pomogą. Wciąż brakuje odpowiedzi na „czego chce ta Polska”, której nie przekonuje już ani stary liberalizm, ani rozdawniczy etatyzm.
To samo dotyczy Konfederacji: jej siła może okazać się też jej słabością, jeśli wewnętrzne podziały – pomiędzy ortodoksyjnym nacjonalizmem a pragmatycznym libertarianizmem – zaczną ją rozsadzać od środka w chwili największego wpływu.
Anna Miller

