W obliczu kolejnych zapowiedzi rekonstrukcji rządu Donalda Tuska, Marcelina Zawisza z partii Razem nie gryzła się w język. W rozmowie z TVP posłanka bez ogródek stwierdziła, że temat ten interesuje co najwyżej 200 osób w całym kraju – samych polityków i dziennikarzy. Cała reszta? Ma to „głęboko gdzieś”.
„To nikogo nie obchodzi poza wami i nimi”
Wypowiedź Zawiszy wpisuje się w szerszy kontekst – narastającego społecznego rozczarowania wobec rządu. Jak pokazuje najnowsze badanie CBOS z lipca 2025 roku, aż 48 procent Polaków deklaruje się jako przeciwnicy obecnej ekipy rządzącej, a jedynie 32 procent jako jej zwolennicy. Jeszcze bardziej wymowny jest stosunek do samego premiera – aż 59 procent badanych przyznaje, że nie jest zadowolona z faktu, iż Donald Tusk stoi na czele gabinetu.
Wypowiedź Zawiszy można traktować jak zimny prysznic dla klasy politycznej i medialnej bańki. – Jeżeli ktoś uważa, że ten rząd zacznie super sprawnie działać po tej rekonstrukcji, to myślę, że ta rzeczywistość zostanie zweryfikowana bardzo szybko – mówiła. Jej zdaniem realne znaczenie ma to jedynie dla „150 osób w rządzie, które mogą na tym ucierpieć” – wiceministrów, sekretarzy i dyrektorów. I, jak dodała ironicznie, dla dziennikarzy, bo to przecież ich praca.
Przekaz jest jasny: publiczne emocje wokół rekonstrukcji to wydmuszka, napędzana przez polityczne i medialne potrzeby, a nie przez rzeczywiste zainteresowanie społeczne.
Polityka jako teatr dla wybranych
Zawisza nie tyle odrzuca sens samych zmian kadrowych, co wskazuje na oderwanie debaty politycznej od potrzeb obywateli. Rekonstrukcja, jak sugeruje, to rytuał wewnętrzny, który dotyczy bardziej pozycji przy stole niż sprawności zarządzania państwem. „Myślę, że cała reszta Polski ma to głęboko gdzieś i chciałaby, żeby rząd po prostu zajął się rozwiązywaniem ich problemów” – podsumowała.
To zdanie rezonuje szczególnie mocno w czasie, gdy rośnie napięcie wokół inflacji, edukacji, ochrony zdrowia i bezpieczeństwa publicznego. Zamiast ciągłego roszowania kart w rządowych gabinetach, społeczeństwo oczekuje – zdaniem posłanki – realnych działań.
Nie od dziś wiadomo, że zmiana personalna nie gwarantuje zmiany systemowej. A jednak politycy wciąż wierzą, że odpowiednia roszada w składzie pozwoli „odbić sondaże” i przywrócić wizerunkową świeżość. Problem w tym, że społeczeństwo wydaje się coraz bardziej odporne na tego typu zagrywki. Jak długo jeszcze?
Cezary Majewski

