Adam Szłapka, obecny rzecznik rządu i przewodniczący Nowoczesnej, przekazał w poniedziałek rano w mediach społecznościowych, że premier ogłosi skład nowej Rady Ministrów w środę o godzinie 10:00. To zapowiedź, która kończy okres spekulacji dotyczących rekonstrukcji gabinetu Donalda Tuska.
Informacja pojawiła się na platformie X (dawny Twitter), gdzie Szłapka opublikował krótki, ale jednoznaczny komunikat:
Polityczne przesilenie czy techniczna korekta?
O rekonstrukcji rządu mówiło się od tygodni – zarówno w mediach, jak i kuluarach politycznych. Zmiany miały być odpowiedzią na pierwsze pół roku funkcjonowania koalicji, oceniane jako intensywne, ale miejscami niespójne. Pojawiły się też głosy o potrzebie „doładowania politycznego” przed jesiennymi starciami parlamentarnymi i samorządowymi. Czy środowy komunikat oznacza poważne przetasowania, czy raczej kosmetyczne roszady – tego jeszcze nie wiadomo.
Wśród najczęściej wymienianych nazwisk „do wymiany” pojawiają się ci ministrowie, którzy – według nieoficjalnych informacji – mieli mieć trudności z realizacją kluczowych założeń umowy koalicyjnej. Na giełdzie spekulacji przewijają się też osoby, które mogą przejść do struktur europejskich lub odejść z rządu z powodów osobistych.
Co oznacza to politycznie?
Środowe ogłoszenie to również sygnał dyscyplinujący wewnątrz koalicji. Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach narastały napięcia między partiami tworzącymi większość rządową – zwłaszcza na tle reformy mediów, polityki migracyjnej oraz tempa legislacji w kwestiach społecznych. Ogłoszenie nowego składu rządu może być próbą „odświeżenia” wizerunku i pokazania spójności w momencie, gdy opozycja próbuje odzyskać inicjatywę.
Cezary Majewski

