Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, ostatnio wzbudził spore poruszenie swoimi mocnymi słowami. W rozmowie z mediami przyznał, że był naciskany przez różne osoby — polityków, prawników i innych działaczy — by podjąć działania, które można by uznać za próbę zamachu stanu. Chodziło o to, aby zablokować zaprzysiężenie prezydenta-elekta Karola Nawrockiego.
Hołownia podkreślił, że choć nie popierał Nawrockiego w wyborach, to jako marszałek czuje się zobowiązany respektować decyzję większości Polaków i nie zamierzał łamać prawa. Jego słowa wywołały prawdziwą burzę — nie tylko w polityce, ale też w mediach.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Bartosz Lewandowski, adwokat z organizacji Ordo Iuris, złożył wniosek do prokuratury o przesłuchanie Hołowni w charakterze świadka. Chce wyjaśnić, kto dokładnie miał namawiać marszałka do takich działań, które mogłyby zostać uznane za podżeganie do zamachu stanu.
Wypowiedź Hołowni stała się też tematem komentowanym przez polityków. Rzecznik PiS, Rafał Bochenek, ocenił, że to pokazuje wewnętrzne napięcia w koalicji rządzącej. Z kolei Platforma Obywatelska zaapelowała o dokładne wyjaśnienie całej sprawy i transparentność działań.
Cała sytuacja budzi spore emocje i może mieć poważne skutki dla politycznego układu sił w kraju. Czas pokaże, jak potoczą się dalsze losy tej sprawy.

