Nowa edukacja zdrowotna, która ma zadebiutować we wrześniu w polskich szkołach, budzi jednocześnie nadzieję i niepokój. Z jednej strony to szansa na merytoryczną rozmowę o dojrzałości, relacjach, zdrowiu seksualnym i psychofizycznym. Z drugiej – chaos informacyjny, brak materiałów dydaktycznych i polityczny klimat, który sprawia, że nauczyciele zwyczajnie boją się mówić zbyt wiele.
– W szkole powinniśmy omawiać wszelkie aspekty dojrzewania i decyzji dotyczących inicjacji, bo dzieci i tak znajdą informacje w internecie. Pytanie tylko: jakiej jakości?
Tematy trudne i temat tabu
Najwięcej kontrowersji w nowej podstawie programowej wzbudzają zagadnienia związane z orientacją psychoseksualną i tożsamością płciową. Co prawda znalazły się w programie, ale – jak zauważają pedagodzy – w formie szczątkowej. Uczeń ma „omawiać pojęcie orientacji psychoseksualnej” czy „wyjaśniać pojęcia związane z tożsamością płciową”, jednak bez żadnych narzędzi i scenariuszy trudno mówić o realnym przekazie.
Lęk przed skargą
Wielu pedagogów obawia się konsekwencji – zgłoszeń do kuratorium, interwencji rodziców czy nagonki w mediach społecznościowych. Takie przypadki już się zdarzały, nawet przy omawianiu tematów zawartych w podstawie programowej. Jak opisuje „Newsweek”, nauczyciele rezygnują z trudniejszych treści nie dlatego, że nie chcą uczyć, lecz z obawy przed nadużyciami i brakiem ochrony ze strony dyrekcji czy resortu edukacji.
Rodzice między strachem a potrzebą
Dla wielu rodziców rozmowa o seksualności w szkole pozostaje tematem trudnym. Część z nich obawia się „przemycania obcych wartości” i izoluje dzieci od rzetelnej wiedzy. Tymczasem eksperci alarmują: brak systematycznej edukacji prowadzi do zjawisk takich jak wczesna inicjacja seksualna, nierówność w relacjach czy podatność na manipulacje.
Nowa edukacja zdrowotna miała być odpowiedzią na te wyzwania – zrównoważonym i merytorycznym przedmiotem, który daje młodym ludziom wiedzę, nie indoktrynację.
Co dalej?
Do rozpoczęcia roku szkolnego zostały niespełna trzy tygodnie. Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało wsparcie, ale konkretów wciąż brak. Nie ma podręcznika, nie ma programu, nie ma szkoleń. – Jeśli nie otrzymamy jasnych wskazówek, przedmiot stanie się fikcją – podsumowuje nauczycielka, która na własną rękę tworzy scenariusze zajęć.
Wszystko wskazuje na to, że los edukacji zdrowotnej zależy dziś nie od systemu, lecz od indywidualnej odwagi i kompetencji nauczycieli. Ale bez wsparcia i ochrony – nawet najbardziej zaangażowani mogą zwyczajnie się wycofać.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/nauka-szko%C5%82a-szko%C5%82a-wy%C5%BCsza-nyc-7217599/
Mg

