Mapa opublikowana na stronie Krajowego Planu Odbudowy ujawniła listę przedsiębiorstw, które otrzymały milionowe dotacje na rzekome innowacje. W praktyce część środków trafiła na zakupy rodem z katalogu luksusowego lifestyle’u – od jachtów i katamaranów po wymianę mebli, wirtualne strzelnice czy firmowe ekspresy do kawy. Oficjalne uzasadnienie? „Zabezpieczenie przed następstwami kryzysu”.
W najnowszym odcinku kanału ZERO ekonomista Jan Zygmuntowski ujawnił, co kryje się w statystykach projektów finansowanych z Krajowego Planu Odbudowy przez sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Jak przyznał, inspiracją do analizy była rozmowa z prof. Witoldem Orłowskim – pytanie, czy ktoś prześledził konkretny wniosek, postanowił rozszerzyć do zbadania… całej bazy danych.
Efekt? Zamiast pojedynczych przypadków – pełne spektrum, obejmujące wszystkie 2889 wniosków. Wśród nich znalazły się pozycje, które – jak sam mówił – wywołują szczególne emocje. „Znalazłem dwa katamarany, 28 jachtów, sześć żaglówek, dziewięć houseboatów i 62 łodzie. Łącznie 107 osób wpadło na taki pomysł” – wyliczał.
Zygmuntowski zasugerował, że za częścią takich decyzji mogły stać firmy wyspecjalizowane w pisaniu wniosków. Jak relacjonował, jedna z nich miała oferować przedsiębiorcom gotowy model „dochodu pasywnego”: państwowe wsparcie na zakup majątku, który potem miałby sam na siebie zarabiać.
Ekonomista zwrócił uwagę na szerszy kontekst filozofii programu – dywersyfikację działalności biznesowej. „Mówimy restauratorom: restauracja to niepewny biznes, to my ci sfinansujemy pasywny dochód, nową odnogę” – podsumował.
Przytoczone dane i przykłady mogą stać się paliwem do dalszej debaty o tym, w jaki sposób projektowane są mechanizmy wsparcia z KPO oraz czy faktycznie odpowiadają one na strategiczne potrzeby gospodarki, czy raczej stwarzają pole do kreatywnego – i nie zawsze zgodnego z duchem programu – wykorzystania środków.
Co dalej w związku z aferą?
Sprawa wywołała burzę w sieci i ostrą reakcję polityków. Marcelina Zawisza (Razem) mówi o „jawnym rozkradaniu pieniędzy publicznych”. Wiceminister Jan Szyszko przyznał, że lektura niektórych wniosków „jeży włos na głowie”, a minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała kontrole i możliwe konsekwencje. Premier Donald Tusk stwierdził wprost: „Nie zaakceptuję żadnego marnowania środków”, informując o trwającym audycie w PARP.
Do gry włączyła się też prokuratura, wszczynając czynności sprawdzające. PiS zapowiada zgłoszenie sprawy do CBA i domaga się dymisji Tuska, a prezes IPN Karol Nawrocki apeluje, by „środki trafiały do rodzin, a nie na sauny i solaria”.
MS

