Były wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny w rozmowie z Agnieszką Gozdyrą odniósł się do jednej z najbardziej kontrowersyjnych ustaw dotyczących restrukturyzacji szpitalnictwa. Jego zdaniem projekt, który zakładał zamykanie oddziałów niespełniających określonych kryteriów liczby porodów czy zabiegów, mógłby stać się polityczną bronią w kampanii wyborczej.
Ostrzeżenie przed polityczną katastrofą
– Ja rozumiem, że się odchodzi od tej polityki w zdrowiu, ale wyobraża sobie Pani, że ta ustawa naprawdę by przeszła przez Sejm? – pytał retorycznie Konieczny.
– Gdyby naprawdę Prezydent Duda jeździł od Ostrołęki do Kołobrzegu, z Kołobrzegu do Ustrzyk, z Ustrzyk do Wałbrzycha i mówił, że wszędzie są zamykane szpitale, bo tak to mniej więcej wyglądało według tej ustawy, to co by to oznaczało? – mówił były wiceminister.
„Obrona kandydata”
Konieczny nie ukrywał, że blokada ustawy przez Lewicę była w jego ocenie nie tylko kwestią merytoryczną, ale także polityczną. – Powiem Pani, że moim zdaniem to, że Lewica zablokowała to, uchroniło Pana Prezydenta Trzaskowskiego od porażki w pierwszej turze – ocenił.
Polityk wskazał, że zmiana ustawy mogła zostać odebrana jako działanie antykoalicyjne. – Ja uważam, że to była obrona kandydata – stwierdził jednoznacznie.
Wypowiedź Wojciecha Koniecznego pokazuje, jak bardzo kwestie systemu ochrony zdrowia splatają się dziś z polityką wyborczą. W kampanii, w której bezpieczeństwo socjalne i publiczne usługi pozostają jednym z najważniejszych tematów, nawet pojedyncza ustawa może stać się kartą przetargową decydującą o wyniku wyborów.
Justyna Walewska

