Minął rok od dramatycznych wydarzeń w Stroniu Śląskim, gdzie podczas ubiegłorocznej powodzi pękła tama i woda zalała okoliczne miejscowości. Domy, drogi i mosty zostały zniszczone, a mieszkańcy do dziś żyją z poczuciem niepewności.
Śledztwo trwa
Prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania katastrofy budowlanej. Kluczowe pytanie brzmi: czy do przerwania zapory przyczyniły się wcześniejsze prace ziemne wykonywane na zlecenie Wód Polskich? Nadzór budowlany zwraca uwagę, że wykopy pod instalacje mogły osłabić konstrukcję w newralgicznych miejscach. Jednak aby jednoznacznie to potwierdzić, konieczna jest szczegółowa opinia biegłych specjalizujących się w geotechnice i hydrotechnice. Ekspertyza ma być gotowa dopiero w pierwszych miesiącach przyszłego roku, dlatego na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
Niepewne poczucie bezpieczeństwa
Dziś w miejscu zniszczonej zapory znajduje się tymczasowa przegroda z kamienia i betonu. Choć instytucje państwowe zapewniają, że zabezpieczenie spełnia swoją rolę, mieszkańcy mają wątpliwości. Tym bardziej że obecna konstrukcja jest zdecydowanie niższa od oryginalnego wału. Każda intensywna ulewa budzi strach i obawę, że historia może się powtórzyć.
Plan odbudowy
Wody Polskie uzyskały już zgodę na rozpoczęcie procesu odbudowy. Całość będzie bardzo kosztowna i czasochłonna. Najpierw trzeba przygotować kompletny projekt nowej zapory, co samo w sobie pochłonie około 26 milionów złotych. Budowa potrwa około pięciu lat i będzie kosztować blisko 300 milionów. Pierwsze działania projektowe mają ruszyć w przyszłym roku.
Przyszłość Stronia Śląskiego zależy zarówno od wyników śledztwa, jak i od sprawności realizacji odbudowy. Kluczowe jest ustalenie, kto odpowiada za wcześniejsze decyzje i czy błędy w nadzorze rzeczywiście przyczyniły się do tragedii. Równolegle mieszkańcy czekają na trwałe zabezpieczenie, które da im poczucie bezpieczeństwa na kolejne dekady.
źródło zdjęcia: FB/Przystanek Dolny Śląsk

