Ogromna wpadka polskiej dyplomacji. Wyciekła informacja, że Donald Trump wysłał list do prezydenta Karola Nawrockiego. Pismo miało przejść przez ambasadę w Waszyngtonie, ale zanim trafiło na biurko głowy państwa, wiadomość już rozeszła się po mediach. „Bardzo nieładnie się panowie bawicie” – nie gryzł się w język europoseł Adam Bielan w Radiu ZET.
Polityk PiS zdradził, że o liście od prezydenta Donalda Trumpa nie wiedział nawet sam prezydent Nawrocki. Podkreślił, że źle świadczy o funkcjonowaniu placówki dyplomatycznej w USA, która do dzisiaj nie ma ambasadora, a jedynie kierownika tj. Bogdana Klicha.
Rozmawiałem przed chwilą z szefem jego gabinetu ministrem Szefernakerem i to jest bardzo nieładny ruch ze strony ambasady polskiej w Waszyngtonie
– stwierdził Bielan.
Polityk, doskonale zorientowany w amerykańskiej polityce i mający tam swoje znajomości oraz wpływy, nie kryje, że sytuacja w której list od najważniejszego polityka na świecie do prezydenta Polski jest przetrzymywany, a informacja o nim wycieka do mediów, to skandal.
Mam nadzieję, że winni tego zostaną szybko ukarani
– podkreślił.
Jak się obudzą w ambasadzie…
Do sprawy odniósł się również szef Biura Polityki Międzynarodowej prezydenta, Marcin Przydacz. Potwierdził, że list faktycznie znajduje się w polskiej ambasadzie, ale prezydent do dzisiaj go nie otrzymał.
Jak się obudzą w ambasadzie w Waszyngtonie, to pewnie dzisiaj powinien pojawić się na naszym biurku
– ironizował w rozmowie z RMF FM.
Przydacz zasugerował też, że Trump może w liście pisać o sankcjach na Rosję i kraje, które z nią handlują, w tym Słowację, Węgry czy Turcję.
Skandal, którego można było uniknąć
Cała sprawa to kompromitacja polskiej dyplomacji. Najpierw media dowiedziały się o liście, potem politycy zaczęli przerzucać się oskarżeniami. A sam adresat, prezydent Karol Nawrocki, wciąż czeka na oficjalną przesyłkę.
Wiktoria Sikorska

