Minęło 11 dni od dramatycznego zdarzenia na trasie S3 w Lubuskiem, a Marcin Jabłoński wciąż pozostaje na stanowisku marszałka województwa. Choć nagrania nie pozostawiają wątpliwości – kierował autem w sposób skrajnie niebezpieczny, zagrażając innym uczestnikom ruchu – ani Platforma Obywatelska, ani samorząd województwa nie podjęli żadnych formalnych działań. Trwa swoista cisza, jakby nic się nie stało.
Immunitet moralny?
Trudno nie odnieść wrażenia, że polityczna klasa średniego szczebla – ta osadzona w strukturach wojewódzkich – korzysta z nieformalnego immunitetu. Gdyby do identycznego incydentu doszło w wykonaniu „zwykłego obywatela”, służby nie miałyby skrupułów: zatrzymanie prawa jazdy, wniosek o ukaranie, możliwe zarzuty. Tymczasem polityk z kilkunastoletnim stażem może spowodować kolizję, oddalić się z miejsca zdarzenia i nadal pełnić funkcję zarządczą w regionie. Jakby standardy nie dotyczyły jego – ani na poziomie prawnym, ani etycznym.
Nie chodzi wyłącznie o odpowiedzialność karną – ta zapewne się zmaterializuje, choć niekoniecznie szybko. Kluczowe jest przesłanie, które idzie w przestrzeń publiczną: można być „bandytą drogowym” (bo tak nazywają to komentatorzy i dziennikarze), spowodować niebezpieczną sytuację na drodze i nadal reprezentować region na najwyższym szczeblu. Można też liczyć na polityczne milczenie kolegów z partii.
Milczenie PO
Platforma Obywatelska, która tak często przywołuje hasła o „europejskich standardach” i „państwie prawa”, tym razem wybrała bierność. Nie zawieszono członkostwa, nie wykluczono z partii, nie wezwano do ustąpienia. Rzecznik partii milczy, podobnie jak Donald Tusk. Milczy też lubuska struktura PO – najwyraźniej kalkulując, że sprawa „przejdzie bokiem”.
Obywatelska nieufność
Dla osób śledzących politykę samorządową i krajową to kolejny sygnał, że warstwa władzy w Polsce nadal działa według zasad plemiennych: „swoi” nie są karani, nawet gdy ewidentnie przekraczają granice. Tymczasem zaufanie obywateli do władzy wymaga klarownych komunikatów i twardych decyzji – również wobec „swoich”. Bez tego każde słowo o odpowiedzialności publicznej i przejrzystości brzmi jak pusty slogan.
Czy Jabłoński zostanie w końcu pociągnięty do odpowiedzialności? Może – ale nie dlatego, że partia tego chce. Raczej dlatego, że presja społeczna i medialna będzie zbyt duża, by sprawę nadal ukrywać pod dywanem.
źródło zdjęcia: https://x.com/_zboral/status/1941797588136558671
Anna Miller

