Zamienione wyniki, rażące błędy i zarzuty karne dla członków komisji wyborczej. Dziewięciu osób z Wieńca, w tym przewodniczący i jego zastępca, odpowie przed sądem za nieprawidłowości przy liczeniu głosów w II turze wyborów prezydenckich.
W protokole wpisano wynik odwrócony: głosy Karola Nawrockiego przypisano Rafałowi Trzaskowskiemu i odwrotnie. Prokuratura mówi o „rażących błędach proceduralnych”, które mogą skończyć się dla członków komisji nawet więzieniem. Sprawa ta stawia poważne pytania o transparentność i rzetelność procesu wyborczego w Polsce.
Rażące błędy w komisji
Jak poinformował Arkadiusz Arkuszewski, rzecznik włocławskiej prokuratury, komisja w Wieńcu nie sporządziła ręcznego projektu protokołu i nie porównała danych elektronicznych z wynikami ręcznymi. W efekcie, w protokole ogłoszono wynik 466 głosów dla Nawrockiego i 331 dla Trzaskowskiego, choć w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie.
Dziewięciu członków komisji, w tym przewodniczący, jego zastępca i siedem osób z obsady, usłyszało zarzuty niedopełnienia obowiązków. Grozi im kara do trzech lat więzienia. Pięć osób przyznało się do winy, trzy zaprzeczyły, a jedna nie potrafiła zająć stanowiska.
Najpoważniejsze konsekwencje grożą przewodniczącemu i jego zastępcy, którzy dodatkowo odpowiadają za przekazanie błędnego protokołu operatorowi informatycznemu. Choć sprawa dotyczy lokalnej komisji, jej znaczenie ma wymiar ogólnokrajowy. Po pierwsze, pokazuje jak łatwo o błędy mogące wpłynąć na wynik głosowania. Po drugie, może w przyszłości zniechęcić do zgłaszania się do prac w komisjach.
Pomyłki prokuratury Bodnara
Nie jest to pierwszy raz, gdy błędy przy liczeniu głosów wywołały polityczne zamieszanie. Podczas ponownego przeliczania wyników, zleconego przez byłego Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, również doszło do pomyłek.
W komunikacie z 25 lipca podano, że Karol Nawrocki uzyskał 48 473 głosy, a Rafał Trzaskowski 43 709. Dane te różniły się jednak od oficjalnych protokołów, które wskazywały 50 011 głosów dla Nawrockiego i 42 168 dla Trzaskowskiego.
Dopiero 6 sierpnia, w dniu zaprzysiężenia Nawrockiego, ujawniono, że pomyłka wynikała z błędnych danych z dwóch komisji w Ostrowi Mazowieckiej i Łęcznej. Różnice sięgały ponad tysiąca głosów. Ostatecznie tłumaczono je jako „zwykły błąd rachunkowy”.
Większy problem systemowy?
Sprawa z Wieńca i wcześniejsze pomyłki prokuratury stawiają pytania o jakość zabezpieczeń procesu wyborczego w Polsce. Z drugiej strony, pomyłki były zawsze i raczej nie da się ich wyeliminować całkowicie. Jedno jest pewne, prokuratura będzie musiała wykazać, czy w Wieńcu doszło wyłącznie do niekompetencji i chaosu proceduralnego, czy też do celowego działania.
Wiktoria Sikorska

