Minister Artur Domański, świeżo mianowany szef resortu rozwoju, zapowiedział podczas rozmowy w programie „Pytanie dnia”, że mieszkalnictwo wraca pod skrzydła jego ministerstwa. Choć mogłoby się wydawać, że to zmiana czysto organizacyjna, w rzeczywistości odzwierciedla ona głębszy spór wewnątrz koalicji rządzącej o to, jak rozumieć i realizować politykę mieszkaniową.
Mieszkanie – towar czy prawo?
„Jak sprawić, by mieszkanie nie było towarem?” . Domański, nie przyznał, że wizje koalicjantów w tej sprawie nie są jednakowe. – „Koalicję tworzą partie, które mają nieco różne podejście do polityki mieszkaniowej” – powiedział z rozbrajającą szczerością. Tym samym potwierdził, że nie ma jednej, spójnej koncepcji, która w sposób systemowy rozwiązywałaby problem braku tanich mieszkań na wynajem.
Równocześnie zapowiedział zwiększone finansowanie w przyszłorocznym budżecie na programy społeczne i wsparcie zarówno budownictwa czynszowego, jak i mieszkań na własność. Nie padły jednak żadne konkretne daty, liczby czy projekty ustaw.
Od dopłat do systemowych rozwiązań?
Z wypowiedzi ministra wynika, że rząd powoli rezygnuje z krótkoterminowych programów dopłat do kredytów, które w ostatnich latach – wbrew intencjom – często windują ceny nieruchomości zamiast je stabilizować. To zmiana istotna, bo wcześniejsze próby wsparcia nabywców – od „Rodziny na swoim” po „Bezpieczny kredyt 2%” – w praktyce napędzały deweloperski boom, ale nie odpowiadały na potrzeby osób wykluczonych z rynku kredytowego.
Domański zapowiada, że mieszkalnictwo stanie się „nowym centrum gospodarczym rządu”. Jeśli jednak rzeczywiście ma być to priorytet, kluczowe będzie przesunięcie akcentu z właścicielskiego modelu mieszkania na rozwój taniego, długoterminowego najmu. Zwłaszcza w obliczu coraz większego problemu z dostępnością mieszkań w dużych miastach i rosnącej liczby tzw. pracujących ubogich.
Tanie mieszkania na wynajem – obietnica czy miraż?
Jak dotąd, programy mieszkań na wynajem – takie jak Mieszkanie Plus – kończyły się porażką. Skala inwestycji była symboliczna, a ceny najmu często nie odbiegały znacząco od rynkowych. Dziś pytanie o tanie mieszkania nie dotyczy już tylko osób o niskich dochodach, ale coraz częściej także pracowników sektora budżetowego, młodych ludzi na umowach śmieciowych czy migrantów wewnętrznych z mniejszych miejscowości do aglomeracji.
Minister Domański zadeklarował, że „będziemy wspierać budownictwo społeczne”, ale nie przedstawił planu, jak zamierza odblokować grunty pod zabudowę, jak przyspieszyć proces inwestycyjny i jak zachęcić samorządy do współpracy. Wskazał jedynie na potrzebę „znalezienia porozumienia” z koalicjantami. To jednak może nie wystarczyć, by zburzyć wieloletni mur zaniechań i nierówności.
Polityka mieszkaniowa w potrzasku
Rząd Tuska zdaje się lawirować pomiędzy naciskami rynku, oczekiwaniami społecznymi a wewnętrznymi napięciami koalicyjnymi. Wciąż nie wiadomo, czy mieszkanie zostanie uznane za dobro publiczne, czy pozostanie narzędziem inwestycyjnym i źródłem zysku. Tak długo, jak nie zostanie jasno określone, że mieszkanie to prawo – a nie towar – trudno będzie zbudować spójny system wsparcia mieszkaniowego.
Czy nowy minister rozwoju przełamie ten impas? Jak sam powiedział: „Mam nadzieję, że teraz uda się znaleźć porozumienie”. Pytanie tylko, czy sama nadzieja wystarczy, gdy na rynku dominują spekulanci, a system taniego najmu wciąż nie wyszedł poza fazę konferencji prasowych.
źródło zdjęcia: x
Cezary Majewski

