Podczas sobotniego wystąpienia w Pabianicach Donald Tusk zdecydował się na wyjątkowo mocne słowa, wskazując, że współczesna walka polityczna toczy się już nie tylko o programy, lecz o sam język debaty publicznej. – Naprzeciw nas stoi bardzo prosta komunikacja – mówił były premier, zwracając uwagę na rosnącą siłę przekazów opartych na lęku, ksenofobii i poczuciu zagrożenia. – Tam te algorytmy zwycięstwa same się rodzą. Precz z obcymi, precz z kolorowymi, tak ciszej, ale już słyszę, precz z Żydami, precz z Ukraińcami.
Lęk ma prostą gramatykę
Wypowiedź Tuska nie była jedynie ostrzeżeniem przed radykalizacją języka politycznego, ale również próbą nazwania szerszego zjawiska, które nie dotyczy wyłącznie Polski. Jak zauważył, obecnie obserwujemy falę radykalnie konserwatywnego, przemocowego, ksenofobicznego egoizmu, który zaczyna dominować w debacie publicznej wielu krajów. Nie padały tu konkretne nazwy partii ani polityków, ale przekaz był jednoznaczny: za prostym językiem, który rozgranicza „naszych” i „obcych”, kryje się polityczny plan.
Zdaniem byłego szefa Rady Europejskiej to właśnie lęki – niezależnie od ich racjonalności – stają się głównym narzędziem mobilizacji politycznej. „To jest prosty przekaz, bo lęki są proste” – podkreślał Tusk, zwracając uwagę na mechanizmy społecznego rezonansu, które sprzyjają takim uproszczeniom.
Algorytmy zwycięstwa, czyli cyfrowa spirala radykalizacji
Symboliczne „algorytmy zwycięstwa”, o których mówił lider Platformy Obywatelskiej, nie są jedynie metaforą. Od miesięcy trwają debaty o tym, jak media społecznościowe promują treści wzbudzające emocje, przede wszystkim gniew i strach. To właśnie tego rodzaju przekazy – często populistyczne, antyuchodźcze czy antysemickie – zyskują największy zasięg. Wypowiedź Tuska można zatem czytać także jako krytykę mechanizmów cyfrowego świata, który premiuje emocjonalną skrajność kosztem racjonalnej argumentacji.
Polityka to nie tylko rządy – to walka o sens
Słowa Donalda Tuska w Pabianicach to sygnał, że kampania wyborcza – choć formalnie jeszcze odległa – już toczy się na poziomie wartości. I choć może się wydawać, że hasła typu „precz z obcymi” to margines, ich obecność w debacie publicznej jest realnym zagrożeniem dla społeczeństwa obywatelskiego.
Tusk zdaje się mówić, że to nie tylko polityczna retoryka, ale próba przesunięcia granicy tego, co w Polsce uchodzi za dopuszczalne. A na to – w jego przekonaniu – nie można pozostawać obojętnym.
Anna Miller

