Edyta Górniak nie zna znaków drogowych? Zadzwoniła na policję, bo nie działała sygnalizacja świetlna

Edyta Górniak, znana polska diva, ostatnio stała się bohaterką niecodziennej sytuacji na jednym z warszawskich skrzyżowań. Wydarzenie to spowodowało, że postanowiła zadzwonić na numer alarmowy, lecz rozmowa z operatorem okazała się dla niej nieco zaskakująca.

Górniak, aktywna na mediach społecznościowych i znana z różnorodnych publikacji, postanowiła tym razem podzielić się z fanami nietypową sytuacją, którą napotkała na ulicach Warszawy. Na jednym z bardziej ruchliwych skrzyżowań stolicy pojawił się gigantyczny korek, spowodowany awarią sygnalizacji świetlnej. Na dodatek, na miejscu nie było policji, która mogłaby zarządzać ruchem. W tej trudnej chwili artystka, towarzysząc jej syn Allan, postanowiła podzielić się swoim oburzeniem na platformie Instagram.

Zobaczcie ludzie. Warszawa, prawie centrum, nie działają światła. Nie ma policji, każdy jedzie, jak chce, każdy ma pierwszeństwo. Są znaki, ale jest to niebezpieczna sytuacja – skomentowała zaniepokojona sytuacją na drodze.

Allan, syn Edyty Górniak, również nie pozostał obojętny wobec zaistniałej sytuacji. W swoim przekazie na Instagramie podzielił się nagraniem, na którym można usłyszeć jego rozmowę z operatorem numeru alarmowego.

Dzień dobry. Chciałbym zgłosić, że na skrzyżowaniu Alei Niepodległości i Koszykowej jest generalnie duży raban, bo nie działają światła i każdy jeździ, jak chce. Chciałem to zgłosić ze względu na to, że tu się zaraz szybko wypadek wydarzy. (…) Nie mówię, że jest korek, ale że nie ma policji. Każdy na siebie trąbi, bo nie wie, jak jeździć – tłumaczył Allan.

Odpowiedź operatora była zaskakująca i niezbyt satysfakcjonująca dla obu zgłaszających. Operator stwierdził, że nie można oczekiwać, iż policja przyjedzie na miejsce, aby zarządzać ruchem.

Edyta Górniak zadzwoniła pod numer alarmowy. Rozmowa z operatorem wyprowadziła ją z RÓWNOWAGI

Rozmowę przerwała Edyta Górniak, wyrażając swoje zdziwienie i niezadowolenie wobec odpowiedzi operatora. W końcu zakończyła rozmowę z dźwiękiem kpiącego śmiechu.

Niestety, nie poznaliśmy ostatecznego finału tej historii, ponieważ kolejna relacja Górniak i jej syna pochodziła już ze studia nagraniowego, gdzie obecnie pracują nad wspólnym projektem. Jednak to wydarzenie z pewnością zaszło do kronik jako jedno z bardziej nietypowych zgłoszeń na numer alarmowy w Polsce.

Zobacz także: TVP znów uderza w film Agnieszki Holland. Tym razem zorganizowali koncert, a Anna Popek pojechała po „Zielonej granicy”

Komentarze