Ginekolog wykorzystał pacjentkę w gabinecie! Nie poniesie za to kary

Jedna z pacjentek wrocławskiego ginekologa twierdzi, że została zgwałcona w jego gabinecie. Mężczyzna został zatrzymany po przeprowadzeniu dziennikarskiej prowokacji. 

Ofiara, pani Karolina wyjaśnia, że zdarzenie miało miejsce 8 lat temu. Nie zgłosiła wtedy sprawy na policję, ponieważ nie miała dowodów. Po latach postanowiła jednak przerwać milczenie. 

 – Miałam 19 lat i byłam świeżo po maturze. Jak typowa nastolatka czułam presję ze strony koleżanek – opowiadała w programie „UWAGA!”. To była jej pierwsza w życiu wizyta u ginekologa.  – Zapytałam go, czy badanie będzie bolesne, bo jestem dziewicą. On ten temat podchwycił, sugerował, że pod znieczuleniem możemy przebić błonę wziernikiem i nic nie poczuję – opisywała swoje spotkanie z wrocławskim ginekologiem. 

Jak wspomina, lekarz zaproponował jej drinka. Zgodziła się z grzeczności. Potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko. 

– Rozpiął rozporek i powiedział, że najlepiej będzie jak zrobimy to w naturze. Mówiłam, że tak nie chcę, ale to nie były krzyki, ani głośne sprzeciwy. To bardziej było ciche błaganie. Pamiętam też, że on swoją rękę położył mi na piersi. Jedyna moja reakcja była taka, że tę rękę mu gwałtownie odrzuciłam. Widać było po nim podniecenie, głośno sapał – opowiadała kobieta. 

Kobieta wspomina, że każdego dnia myślała o tym, co się wydarzyło. Czuła bezsilność wiedząc, że ginekolog nadal praktykuje i może wykorzystywać inne pacjentki. 

Pani Karlina postanowiła zainterweniować, gdy przeczytała w internecie wiele negatywnych komentarzy pod adresem lekarza. Jedna z pacjentek skarżyła się, że mężczyzna się do niej dobierał. Sprawa została nagłośniona dzięki  stacji TVN. 

Jedna z dziennikarek udała się z ukrytą kamerą na wizytę do wrocławskiego ginekologa. Z reportażu wynika, że lekarz starał się skracać dystans, szukając kontaktu fizycznego. Ze względów bezpieczeństwa dziennikarka zdecydowała się przerwać wizytę. 

Lekarz został zatrzymany przez policję. Nie przyznał się do winy. Po wpłaceniu 120 tys. zł poręczenia majątkowego wyszedł na wolność. Nadal przyjmuje pacjentki. 

Źródło: TVN

Komentarze