Jeszcze nic pewnego w sprawie nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent Duda może…

Andrzej Duda nie ma prawa weta w przypadku nominacji kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ma do wyboru jedynie „wątpliwy konstytucyjnie” manewr – uważa dr Sebastian Gajewski, konstytucjonalista z Centrum Daszyńskiego. Co może zrobić prezydent, któremu PiS nie pomógł kontrowersyjnymi nominacjami dla Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza?

3 grudnia upływają kadencje trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego: Marka Zubika, Piotra Tulei i Stanisława Rymara. Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło w związku z tym troje kandydatów, którzy mogliby ich zastąpić. W poniedziałek Ryszard Terlecki ogłosił dziennikarzom w Sejmie, że PiS rekomenduje do TK Stanisława Piotrowicza, Krystynę Pawłowicz i Elżbietę Chojną-Duch.

W ocenie eksperta to nie jest jeszcze formalne zgłoszenie tych kandydatur. Taka procedura odbywa się w terminie 21 dni przed upływem kadencji konkretnego sędziego Trybunału – mówi w rozmowie z RadioZET.pl dr Sebastian Gajewski, ekspert ds. konstytucji z Centrum Daszyńskiego.

– Tego zgłoszenia nie może dokonać klub poselski czy parlamentarny, ale grupa 50 posłów lub Prezydium Sejmu, a więc marszałek i wicemarszałkowie – twierdzi prawnik, dodając, że to właśnie do przewodniczącego izby niższej polskiego parlamentu powinien wpłynąć taki wniosek.

Gajewski zwrócił przy tym uwagę na niefortunny moment ogłoszenia tej decyzji, z uwagi na fakt, iż nowa kadencja Sejmu, w ramach której można by było dokonać wyboru nowych sędziów, jeszcze nie została zainaugurowana.

Układ sił w Sejmie i większość, którą ma PiS, oznaczają, że jeżeli takie właśnie kandydatury formalnie zostaną zgłoszone, to sejmowe głosowanie raczej zakończy się dla nich sukcesem. Czy w takiej sytuacji można być już pewnym obecności Piotrowicza, Pawłowicz i Chojnej-Duch w TK i czy odbierający od nich ślubowanie Andrzej Duda ma jakiekolwiek prawne instrumenty do tego, aby np. zablokować te kandydatury?

Według Gajewskiego nie, a jedyna możliwość, którą głowa państwa „posiada bądź nie – to jest akurat sporne na gruncie prawa konstytucyjnego – jest ta, którą zastosował w 2015 roku, nie przyjmując ślubowania od wybranych wówczas sędziów, m.in. Andrzeja Ślebzaka i Romana Hausera”.

– Poza manewrem, którego zgodność z konstytucją jest wątpliwa, prezydent nie ma żadnej możliwości oddziaływania na to, kto zostanie wybrany sędzią Trybunału. Inaczej niż w przypadku ustaw sejmowych, nie ma tutaj możliwości zastosowania takiego rozwiązania, jak weto – mówi ekspert.

Jan Morski

Komentarze