Ksiądz z zarzutami molestowania dzieci pojawił się w sądzie! Wtedy wierni ZACZĘLI…
Zazwyczaj, kiedy na jaw wychodzi przypadek molestowania, sytuacja ta wzbudza wiele negatywnych emocji. Negatywnych w odniesieniu do oskarżonego o pedofilię księdza. Historia ze Zgorzelca wygląda jednak zupełnie inaczej…
Jak informował serwis gazetawroclawska.pl, sprawa dotyczy molestowania przez kapłana dwóch nieletnich, niepełnosprawnych intelektualnie dziewczynek. Nie jest to jednak jedyne przestępstwo, jakiego prawdopodobnie dopuścił się ks. Piotr M. W toku śledztwa odkryto również przypadki molestowania seksualnego dzieci w latach 80. w jednej z wrocławskich parafii.
Proboszcza z Ruszowa tymczasowo aresztowano w maju bieżącego roku. Po tym wydarzeniu, na policję zgłosiła się matka jednej z dziewczynek, twierdząc, że w przypadku jej córki mogło dojść do molestowania przez ks. Piotra M. Później śledczy dotarli również do drugiej z dziewczynek.
W wyniku rozwoju śledztwa i poczynionych ustaleń, sąd przedłużył tymczasowy areszt. Pierwsza rozprawa miała się odbyć w piątek.
Drugi wątek tego śledztwa pojawił się właściwie dopiero po publikacji przez serwis gazetawroclawska.pl materiału o aresztowaniu proboszcza. Do redakcji portalu zaczęły się wtedy zgłaszać osoby molestowane przez ks. Piotra trzydzieści lat wcześniej, w Nowym Dworze we Wrocławiu.
Jest to jednym z wielu ostatnio ujawnionych przypadków pedofilii w Kościele. Przed sądem w Zgorzelcu zgromadzili się ludzie, którzy chcieli okazać pokrzywdzonym wsparcie – to nic niezwykłego. Zdziwienie budzi jednak fakt, że wśród tych osób pojawili się także tacy, którzy… stawali w obronie oskarżonego o molestowanie dziewczynek księdza. Głównym argumentem tej grupy było mówiące, że to nie prokuratura i sądy są od sądzenia. Tylko Bóg.
Ksiądz Piotr M. wchodził do budynku sądu z kościelną pieśnią na ustach.. Z aresztu miał natomiast wysyłać do parafian listy, w których twierdził, że w zamian za okazywane serce zapięto mu na rękach kajdanki.