Lekarze OSTRZEGALI, ale nie zrobiła ABORCJI. Tak wygląda dziecko
Kimberley James jest matką. Gdyby posłuchała tego, co doradzali lekarze, nie byłaby nią. Medycy sugerowali kobiecie aborcję.
24-latka w ciąży usłyszała, że dziecko, które nosi pod sercem, ma wrodzone wady i nie przeżyje, jeśli kobieta zdecyduje się je urodzić. Pierwszy raz Kimberley ostrzegali lekarze, kiedy była w 12. tygodniu ciąży. W trakcie USG okazało się, że płód jest nabrzmiały.
Lekarz postawił diagnozę. Według niego dziecko miało hydrops fetalis, czyli ciężką postać nagromadzenia się płynu przesiękowego w ciele. Szanse na przeżycie płodu ocenili na 10%.
Potem było jeszcze gorzej. Kolejne badania przeprowadzone przez lekarzy ujawniły, że dziecko ma naczyniaka limfatycznego torbielowatego. Ta wada wygląda jak worek z płynem, najczęściej lokuje się w okolicy szyi. Naczyniak ten może przyczynić się do zgonu chorego.
W związku z powyższym lekarze doszli do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli Kimberley James podda się aborcji. Aż 4 lekarzy sugerowało jej przerwanie ciąży. Kobieta nie posłuchała ich.
Kimberley nosiła dziecko pod sercem do 9 miesiąca. Poród trwał 13 godzin. Na świat przyszła Penelope. Dziewczynka była zdrowa. Choroby, o których lekarze mówili w ciąży, zniknęły. Nie było żadnych symptomów.
“Ona naprawdę jest małym cudem” – powiedziała matka dziewczynki.
Lekarze nie wiedzieli, jak to się stało, że choroby zniknęły. Nie umieli tego wytłumaczyć racjonalnie.
Okazało się, że hydrops fetalis zniknął w 16. tygodniu ciąży, a w 20. tygodniu nie zarejestrowano już naczyniaka.
Zobacz też: 9 miesięcy NIE WIEDZIAŁA o ciąży! Kapnęła się 2 godziny przed porodem
Źródło zdjęć: metro.co.uk