Lewica przedstawiła projekt likwidacji Funduszu Kościelnego – rozwiązania, które od lat budzi kontrowersje i symbolizuje niejasne relacje między państwem a Kościołem. Jak zapowiedziały Magdalena Biejat i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, dokument trafił już do wykazu prac legislacyjnych rządu, a jego przyjęcie ma być krokiem w stronę realnego rozdziału Kościoła od państwa, który – jak przypominają – jest zapisany w Konstytucji RP.
10 miliardów w 8 lat. Lewica ujawnia skalę wsparcia
Podczas konferencji prasowej posłanki Lewicy przypomniały, że tylko w czasie ośmiu lat rządów PiS do instytucji kościelnych trafiło niemal 10 miliardów złotych. Kwota ta nie obejmuje pensji katechetów ani transferów ze spółek Skarbu Państwa – to jedynie dane z wybranych ministerstw, które odpowiedziały na interpelacje Lewicy. Jak zauważyła Biejat, te środki mogłyby zostać przeznaczone na cele społeczne, takie jak budowa mieszkań czy rozwój usług publicznych.
„Nie ma w Konkordacie obowiązku finansowania katechezy, etatów kapelanów w szpitalach i wojsku ani transferów pieniężnych do Kościoła katolickiego” – podkreśliła Biejat. Dodała, że takie wydatki łamią zasadę równouprawnienia wyznań i wspólnot religijnych oraz pozostają w sprzeczności z konstytucyjnym rozdziałem Kościoła od państwa.
Fundusz jako symbol nierówności
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk nazwała Fundusz Kościelny „symbolem braku rzeczywistego rozdziału Kościoła od państwa” i „ZUS-em Kleru”. Zwróciła uwagę, że aż 95% środków z funduszu przeznaczanych jest na opłacanie składek emerytalnych i rentowych duchownych – w 80% pokrywanych z budżetu państwa. Takim przywilejem nie cieszy się żaden inny pracownik ani obywatel.
„To konkretne pieniądze – w 2024 roku ponad 250 milionów złotych. Środki te można by przeznaczyć na inwestycje służące wszystkim obywatelom, niezależnie od wyznania” – zaznaczyła ministra. Jednocześnie zapewniła, że finansowanie zabytków czy działalności charytatywnej pozostanie zabezpieczone z innych publicznych źródeł.
Prosta zasada: 50 na 50
Projekt ustawy przygotowany przez Lewicę zakłada, że składki na ubezpieczenia społeczne duchownych będą finansowane na takich samych zasadach, jak u reszty obywateli – po połowie przez duchownego i przez instytucję wyznaniową, w której pełni on funkcję. W przypadku zakonników i misjonarzy, nieposiadających dochodu, całość składki ma pokrywać Kościół lub związek wyznaniowy.
„To czytelna i sprawiedliwa zasada, zgodna z logiką systemu ubezpieczeń społecznych. Duchowni mają prawo do emerytury, ale nie powinni być traktowani wyjątkowo” – mówiła Dziemianowicz-Bąk.
Lewica przejmuje inicjatywę
Choć specjalny międzyresortowy zespół ds. Funduszu Kościelnego powołany został przez premiera Donalda Tuska już w styczniu 2023 roku, jak zaznaczają przedstawicielki Lewicy, spotkał się tylko dwukrotnie i nie przedstawił żadnych propozycji legislacyjnych. Zdaniem posłanek, to zaniechanie należy uzupełnić działaniem – dlatego projekt został opracowany i złożony do wykazu prac rządu z inicjatywy Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którym kieruje Lewica.
„Rozumiemy, że minister obrony narodowej ma dziś inne priorytety, ale państwo musi działać na wielu polach równolegle. To także kwestia wiarygodności wobec wyborców” – podkreśliły posłanki.
Zaproszenie do współpracy
Lewica zapewnia, że projekt będzie poddany szerokim konsultacjom – zarówno międzyresortowym, jak i społecznym. Posłanki zaapelowały do wszystkich koalicjantów o konstruktywną współpracę i przypomniały, że likwidacja Funduszu Kościelnego była wspólnym postulatem wielu ugrupowań opozycyjnych w kampanii wyborczej 2023 roku.
„Nie mamy czasu na czekanie i nicnierobienie. Teraz jest moment działania. Zróbmy to razem” – zakończyły swoje wystąpienie.
źródło zdjęcia: youtube
Magdalena Strupiechowska

