Lider Państwa Islamskiego nie żyje. Ale mnożą się wątpliwości…

W całej sprawie pewne jest to, że Abu Bakr al-Baghdadi nie żyje. Był chorym i zdemoralizowanym człowiekiem i teraz go nie ma – oświadczył w przemówieniu w Białym Domu prezydent USA, informując o śmierci przywódcy Państwa Islamskiego.

Operację wymierzoną  przeciwko przywódcy Państwa Islamskiego na żywo z Białego Domu obserwowali prezydent Trump i wiceprezydent Pence. Abu Bakr al-Baghdadi osaczony przez siły USA wysadził się w powietrze wraz z trójką swoich dzieci. Zginął jak pies i tchórz – powiedział Trump.

Jednak w mediach mnożą się wątpliwości, co do ceny tego sukcesu. I nie chodzi tu o straty amerykańskie podczas tej operacji, bo tych podobno nie było, ale raczej o grę, jaką w tej sprawie od miesięcy prowadził Trump. Dominującą tezą w sieci jest ta, że zlikwidowanie Abu Bakr Al-Baghdadiego jest wynikiem wycofania się USA z Syrii, zrobieniem pola dla Rosji i cichym zezwoleniem dla tureckich czystek wobec Kurdów. W zamian za to Turcy mieli wskazać Amerykanom miejsce pobytu lidera ISIS, które znali od jakiegoś czasu.

Takie wątpliwości ma między innymi Jacek Liberski.

W samej operacji, jak informuje Jennifer Griffin, korespondentka telewizji FOX News, wzięło udział 6 śmigłowców z 50-70 żołnierzami oddziałów specjalnych Delta Force oraz Rangers. Poza Al-Baghdadim i trójką dzieci zginęły jego dwie żony oraz kilkunastu bojowników Państwa Islamskiego. 

Anna Lis

 

Komentarze