Mało brakowało, a gwiazdor „Tańca z Gwiazdami” popełniłby SAMOBÓJSTWO!

Choć medycyna stale się rozwija, to wiele chorób nadal pozostaje tajemnicą. Dotyczy to szczególnie depresji.

Niestety dotyka ona coraz więcej osób, zwłaszcza młodych, które często są nierozumiane przez bliskich. Wiele z nas nie zdaje sobie sprawy, że zaburzenia depresyjne to nie tylko smutek. Składają się na nie również problemy ze snem, lęki, wahania samopoczucia. Nieleczona depresja przeważnie kończy się niezdolnością do podjęcia pracy lub nauki. Często na tę chorobę zapadają celebryci, którzy nie radzą sobie ze swoją sławą. W najgorszym wypadku może doprowadzić do samobójstwa. Tę ciężką drogę przeszedł również znany polskie tancerz, Michał Malitowski. Zdecydował się wyznać prawdę o koszmarze, który zgotowała mu depresja. 

Zdawałoby się, że ma wszystko: pasję, sukcesy, sławę oraz dziecko. Do tego zasiadał w jury programu „Taniec z Gwiazdami”, gdzie był prawdziwym autorytetem. Mieszkał ze swoją córką w Londynie i wiódł z pozoru szczęśliwe życie. W tym samym czasie zmagał się z osobistym dramatem…

Gwiazdor Polsatu wyznał, że sytuacja była dramatyczna, gdyż zaczął myśleć o najgorszym. Doszło nawet do tego, że zaczął wpisywać w internecie frazy: jak popełnić samobójstwo

„Pamiętam, że jak wpisywałem w Google’u hasło „jak popełnić samobójstwo?”, to myślałem sobie: jestem tak beznadziejny, że nawet nie wiem, jak to się robi. Zbierałem tabletki, wziąłem jakieś kable od telefonów, ładowarki, starałem się robić jakieś pętle. Nie wiem, czy byłbym w stanie to zrobić, ale byłem na etapie planowania. Ale byłem już taki bez sił, że nawet nie byłem w stanie tego zrobić” – wyznał Malitowski w wywiadzie dla Radia Zet.

W porę zrozumiał, że musi zgłosić się do specjalisty. Na szczęście nie było za późno na ratunek, tancerz rozpoczął leczenie, które przynosi doskonałe rezultaty. Praca zawodowa oraz przyznanie się do problemu są dla niego terapią. Mamy nadzieję, że odważne słowa Michała Malitowskiego przyczynią się do zwiększenia świadomości społeczeństwa na problem depresji. 

Komentarze