Mamy stan epidemii PIS – krzyczeli demonstranci w Warszawie. Na transparentach widniały hasła: „Obalamy rząd”
Tysiące osób przeszło dziś ulicami stolicy w „Spacerze po wolność”. To kolejny protest Strajku Kobiet, do którego tym razem dołączyli także m.in. przedsiębiorcy niezadowoleni z obecnych rządów i sytuacji panującej w kraju.
Niedzielna manifestacja w Warszawie zapowiadana był od dawna, lecz niemal do ostatniej chwili w tajemnicy utrzymywane było miejsce jej rozpoczęcia. A wszystko po to, aby utrudnić pracę policji. Demonstranci, wśród których były nie tylko osoby przeciwne zaostrzeniu przepisów aborcyjnych, ale także małopolscy górale oraz przedsiębiorców z różnych regionów polski przeszli z ronda Dmowskiego na Żoliborz. Po drodze kilka razy trafiali na policyjne blokady, m.in. na al. Marszałkowskiej oraz w drodze na ul. Krakowskie Przedmieście, gdzie mieści się Pałac Prezydencki. Ścisły kordon policji zatrzymał tłum także na Żoliborzu, kilkaset metrów od domu Jarosława Kaczyńskiego. Funkcjonariusze przez megafony przypominali o obowiązującym stanie epidemii, w odpowiedzi na co usłyszeli: „Mamy stan epidemii PIS”. Demonstranci nieśli ze sobą transparenty nie tylko z wulgarnymi hasłami, takimi jak „Wyp*****lać” czy „Je**ć PIS”, ale też z bardzo konkretnymi deklaracjami: „Obalamy rząd” czy „Jarek, przyszliśmy po ciebie”. Nad głowami manifestantów powiewały zarówno biało-czerwone, jak i unijne, a nawet tęczowe flagi.
Warszawska policja na Twitterze napisała, że ”na skrzyżowaniu ulic Zajączka i Mickiewicza grupa protestujących zaatakowała policjantów. Na miejsce skierowano pododdział zwarty. Sytuacja została opanowana. Trwają czynności w kierunku naruszenia nietykalności cielesnej policjanta”.
Kilkanaście godzin przez rozpoczęciem „Spaceru po wolność” Danuta Kuroń, działaczka Solidarność z lat. 80 napisała na swoim fanpage’u, że „jak ktoś kogoś bije to reakcja musi być natychmiastowa, nie czekamy aż uderzy drugi raz. Dlatego dziś, 13 grudnia, w rocznicę niechlubnego ataku władzy na społeczeństwo, wzywam moje koleżanki i kolegów z NSZZ i NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” do strajku solidarnościowego z młodzieżą, z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet”. Kuroń zachęca dawnych działaczy związkowych do tego, by robili wszystko to, co mogą i potrafią. „Nie komentujmy, nie doradzajmy, tylko róbmy” – pisze żona śp. Jacka Kuronia. „Wsparcie minimum to oflagowanie, co dziś znaczy wywieszenie w oknach, na balkonach i w samochodach czerwonej błyskawicy, przywołanego przez Strajk Kobiet powstańczego i szaroszeregowego symbolu gniewu i oporu przeciw opresyjnej władzy”.