W poniedziałek 23 czerwca przez Polskę przeszły gwałtowne burze, które wyrządziły wiele szkód. Najsilniejsze zjawiska wystąpiły na zachodzie i południowym zachodzie kraju. Ulewnym deszczom towarzyszył porywisty wiatr, który łamał drzewa i uszkadzał linie energetyczne.
Tysiące interwencji i brak prądu
Strażacy mieli pełne ręce roboty — do wieczora odnotowali ponad 3 tysiące zgłoszeń związanych głównie z powalonymi drzewami i uszkodzeniami budynków. Najwięcej interwencji było w województwach: zachodniopomorskim, śląskim, wielkopolskim, dolnośląskim, opolskim i lubuskim.
Na skutek nawałnic bez prądu pozostaje około 90 tysięcy odbiorców. Najwięcej awarii wystąpiło w województwach lubuskim, dolnośląskim i wielkopolskim. Energetycy pracują nad usuwaniem usterek, ale przywrócenie zasilania w niektórych miejscach może potrwać.
Groźne sytuacje
Silny wiatr doprowadził do wielu niebezpiecznych zdarzeń. W Kołobrzegu konar spadł na rowerzystkę — kobieta doznała lekkich obrażeń. W Wałczu drzewo runęło na samochód, w którym były cztery osoby. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Na Śląsku wiatr uszkodził sieci tramwajowe, co doprowadziło do zatrzymania ruchu w kilku miastach aglomeracji. Problemy wystąpiły także na liniach kolejowych — m.in. między Wrocławiem a Jelenią Górą, gdzie powalone drzewo zniszczyło sieć trakcyjną.
Ostrzeżenia dla mieszkańców
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało alerty SMS, przestrzegając przed burzami, silnym wiatrem i możliwymi przerwami w dostawie prądu. Mieszkańców proszono o zabezpieczenie mienia, pozostanie w domach i zachowanie ostrożności na drogach.
Nawałnice, które przeszły nad Polską, pokazały, jak groźna potrafi być natura. Choć obyło się bez ofiar śmiertelnych, straty materialne są znaczne, a prace przy usuwaniu skutków burz mogą potrwać jeszcze kilka dni. Służby apelują o rozwagę i śledzenie komunikatów pogodowych, bo kolejne burze mogą pojawić się w najbliższym czasie.

