W warszawskim ratuszu temat nocnej prohibicji od miesięcy rozpala emocje niczym iskra wrzucona w stóg suchego siana. Radni rozważają wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu między 23 a 6 rano, jednak – jak podał Wprost – na drodze do zmian stanęły polityczne zakulisowe rozgrywki.
Kierwiński kontra Trzaskowski
Według doniesień tygodnika szef MSWiA Marcin Kierwiński miał naciskać na stołecznych radnych, by ci głosowali przeciw propozycji nocnej prohibicji. To właśnie on ma być autorem cichej kampanii, której celem jest zablokowanie ograniczeń. Tym samym znalazł się na kursie kolizyjnym z Rafałem Trzaskowskim, zasygnalizował, że chce uregulować problem nocnej sprzedaży alkoholu w stolicy. RT zmienił swoje stanowisko, bo kiedyś był przeciwko zakazowi.
Co jest stawką?
Warszawa to miasto, w którym życie nocne stanowi ważną część miejskiej tożsamości. Wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu miałoby – zdaniem zwolenników – ograniczyć zakłócanie ciszy nocnej, poprawić bezpieczeństwo oraz odciążyć policję i straż miejską. Krytycy odpowiadają jednak, że byłoby to uderzenie w gastronomię i wolność wyboru mieszkańców.
Polityczna szachownica
Choć formalnie decyzja należy do warszawskiej rady miasta, w tle wyraźnie widać polityczne napięcia. Kierwiński, jako minister spraw wewnętrznych, ma bezpośredni wpływ na służby porządkowe i – jak sugerują źródła – obawia się, że restrykcje zamiast rozwiązać problemy, przeniosą je w inne obszary. Trzaskowski z kolei, stojąc przed perspektywą kolejnych wyborów, chce pokazać, że reaguje na sygnały mieszkańców zmęczonych nocnymi hałasami.
Kto więc rozegra tę partię politycznych szachów? Niezależnie od wyniku, nocna prohibicja stała się symbolem większego konfliktu – nie tylko o alkohol, ale też o to, kto tak naprawdę rozdaje karty w warszawskim ratuszu.
W Polsce od lat funkcjonuje silne lobby alkoholowe, które skutecznie hamuje próby wprowadzania bardziej restrykcyjnych regulacji. Branża spirytusowa, browarnicza i dystrybutorzy trunków mają swoje organizacje reprezentujące interesy zarówno w parlamencie, jak i na szczeblu samorządowym. To właśnie ich naciski sprawiają, że kolejne projekty ograniczające sprzedaż alkoholu często trafiają do kosza lub zostają znacząco złagodzone. Eksperci wskazują, że wpływy tego lobby można dostrzec choćby w kampaniach społecznych, które koncentrują się na problemie kierowców pod wpływem, a nie na ograniczaniu dostępności alkoholu – czyli rozwiązaniu uznawanemu przez WHO za najskuteczniejsze narzędzie profilaktyki.
źródło zdjęcia: https://pixabay.com/pl/photos/piwo-p%C3%B3%C5%82-kwarty-nap%C3%B3j-alkohol-199650/
Justyna Walewska

