Nie będzie śledztwa ws. dwóch wież! „Kaczyński nie do ruszenia”
Nie będzie śledztwa ws. dwóch wież! „Kaczyński jest nie do ruszenia”
-zgromadzony i skrupulatnie przeanalizowany (…) materiał dowodowy jednoznacznie wykazał, że nie zaszły jakiekolwiek okoliczności wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę austriackiego biznesmena” – czytamy w uzasadnieniu warszawskiej prokuratury okręgowej.
Przed chwilą dostaliśmy zawiadomienie z Prokuratury Okręgowej w Warszawie o tym, że sprawa „dwóch wież” trafia do kosza (…) i że prokuratura odmawia wszczęcia śledztwa w sprawie „dwóch wież” – mówił Cezary Tomczyk(PO-KO) podczas konferencji prasowej w sejmie.
-W sprawie nawet nie przesłuchano Kaczyńskiego. Kaczyński jest nie do ruszenia. To straszne – mówi inny polityk opozcji.
Zdaniem śledczych biznesmen Gerald Birgfellner nie przedstawił żadnych dokumentów, które potwierdzałyby poniesione przez niego nakłady. Ponadto nie skonsultował planowanych wydatków a także nie wystąpił do spółki Srebrna o zwrot poniesionych kosztów. Brak było z jego strony jakichkolwiek dokumentów potwierdzających poniesione przez niego koszty. Śledczy zauważają także, że spółka Srebrna z biznesmenem kontaktu nie unikała.
Prokuratura mówi wprost – spór ma charakter wyłącznie cywilnoprawny i jako taki można go rozstrzygać tylko w postępowaniu cywilnym.
Pełnomocnicy austriackiego biznesmena będą zaskarżać postanowienie prokuratury.
Postanowienie prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa z zawiadomienia austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera jest niesłuszne i zostanie zaskarżone do sądu – mówią mec. Roman Giertych i mec. Jacek Dubois.
– Gdybyśmy mieli obstawiać wcześniej, to powiedzielibyśmy, że prokuratura zrobi tak dzień przed wyborami. Oczywiście odwołamy się od tej decyzji do sądu – dodał mecenas Jacek Dubois. Sam Jarosław Kaczyński, którego biznesmen określił jako rozgrywajacego w sprawie, w której chodziło o kwotę aż 1,3 mld złotych, sprawę opisał w rozmowie z tygodnikiem Sieci :
-Czy poseł i szef partii ma prawo być szefem rady fundacji, czyli de facto rady nadzorczej? Otóż ma prawo (…). Czy przewodniczący rady fundacji może rozmawiać na temat wielkiego przedsięwzięcia odnoszącego się do własności tej instytucji? Ma prawo, z tym że w naszym wypadku, mam na myśli Instytut Lecha Kaczyńskiego, wymaga to jednogłośnej zgody tej fundacji. I ja taką jednogłośną zgodę uzyskałem. Czy przewodniczący rady ma prawo rozmawiać w sprawie spółki? Ma prawo, o ile władze spółki o tym wiedzą. Miałem takie jednorazowe upoważnienie zgromadzenia wspólników dotyczące zawarcia ostatecznych umów, gdyby pojawiła się taka konieczność. Działałem więc całkowicie zgodnie z prawem”. – mówił szef PiS.