Złapał rzadkiego wirusa! PŁONĄŁ żywym ogniem, lekarze rozkładali ręce
15-letni Brychan Edwards przeżył piekło. Bolała go skóra tak, jakby żywcem płonął. Nie od razu lekarze wiedzieli, co dzieje się z nastolatkiem.
Chłopak nie uderzył się o nic ani nie oparzył. Początkowo na jego ciele pojawił się obrzęk. Mimo że dostał leki przeciwgrzybicze, jego stan się pogarszał. Miał zmiany skórne na rękach, łokciach, stopach i kolanach. Przypominały dotkliwą pokrzywkę. Nastolatek cierpiał katusze. Twierdził, że czuje się, jakby płonął żywym ogniem.
Brychan Edwards spędził w szpitalu 5 dni. Lekarze nie wiedzieli, dlaczego tak cierpi.
Po pewnym czasie okazało się, że to nie koronawirus, jak początkowo domniemywano. Lekarze podejrzewali, że dolegliwości Brychana to nietypowe objawy zakażenia COVID-19. Ostatecznie wyszło na jaw, że chłopak złapał bardzo rzadkiego wirusa. Wywołuje on chorobę odzwierzęcą.
Chłopak dorabiał, pomagając na farmie. Tam złapał wirusa od zwierząt (prawdopodobnie dlatego, że nie mył często rąk). Chodzi o ORF, czyli wirusa para ospy – ospy typowej dla kóz i owiec. Ta choroba jest zabójcza dla zwierząt. Zabija nawet 10% zwierzaków.
W przypadku ludzi wirus para ospy wywołuje gorączkę i wykwity na skórze. Kiedy postawiono diagnozę, lekarze wdrożyli prawidłowe leczenie i stan Edwardsa się poprawił.
Takich przypadków zakażenia wirusem para ospy jak w u Brychana jest zaledwie kilka rocznie.
Zobacz też: Odkryli NIENORMALNY OBJAW COVID-19! Upierdliwa dolegliwość
Źródło: dailypost.co.uk
Źródło zdjęcia: dailypost.co.uk