Karol Nawrocki poinformował, że zdecydował się wypisać swojego syna z zajęć z edukacji zdrowotnej. Jego zdaniem ten nowy przedmiot nie jest neutralny, ale niesie ze sobą treści ideologiczne, których nie chce w szkolnym programie swojego dziecka. Podkreślił przy tym, że rodzice mają prawo wybierać, jakie wartości i treści trafiają do ich dzieci.
Argumenty prezydenta
Nawrocki mówi, że szkoła powinna być miejscem zdobywania wiedzy, a także pielęgnowania tradycji, kultury i wartości chrześcijańskich. Według niego edukacja zdrowotna odchodzi od tych fundamentów, dlatego uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie rezygnacja z tych zajęć.
Minister Nowacka odpowiada
Decyzja prezydenta spotkała się z reakcją minister edukacji Barbary Nowackiej. Szefowa resortu podkreśliła, że zanim ktoś podejmie decyzję o wypisaniu dziecka, powinien zajrzeć do podstawy programowej. Jej zdaniem edukacja zdrowotna nie ma nic wspólnego z „przemycaniem ideologii”, a jej głównym celem jest profilaktyka – zarówno zdrowotna, jak i psychiczna.
Nowacka przypomniała, że na tych zajęciach uczniowie uczą się m.in. jak dbać o swoje ciało, jak radzić sobie z emocjami, dlaczego warto unikać używek i jak budować relacje oparte na szacunku.
Czym właściwie jest edukacja zdrowotna?
Nowy przedmiot zastąpił dotychczasowe „wychowanie do życia w rodzinie”. W podstawówkach realizuje się go od IV klasy, zwykle w wymiarze jednej godziny tygodniowo, w szkołach ponadpodstawowych – dwóch godzin tygodniowo przez dwa lata. W roku szkolnym 2025/2026 edukacja zdrowotna jest jednak nieobowiązkowa, a rodzice mogą do 25 września złożyć pisemną rezygnację w szkole. Uczniowie pełnoletni mogą zrobić to samodzielnie.
Szerszy wymiar sporu
Cała sytuacja pokazuje, że dyskusja o tym, czego i jak powinno się uczyć w polskich szkołach, dotyka nie tylko kwestii programowych, ale też światopoglądowych. Z jednej strony jest prawo rodziców do decydowania o wychowaniu swoich dzieci, z drugiej – argumenty ministerstwa, że wiedza przekazywana na tych zajęciach jest praktyczna i potrzebna każdemu młodemu człowiekowi.
Przypadek Nawrockiego wywołał debatę, która zapewne nie zakończy się szybko. Rodzice stoją przed wyborem: czy zaufać resortowi edukacji i pozwolić dzieciom korzystać z nowych zajęć, czy raczej zrezygnować, kierując się własnymi przekonaniami. W tle pozostaje pytanie: gdzie leży granica między wolnością wyboru a zapewnieniem wszystkim uczniom dostępu do wiedzy ważnej dla zdrowia i codziennego życia?
źródło zdjęcia: X/Łączy nas piłka

