W czasie niedawnej wizyty w Korei Północnej szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow jasno opowiedział się po stronie Pjongjangu. Podkreślił, że Rosja popiera działania Korei Północnej związane z rozwojem programu nuklearnego i uważa je za uzasadnione wobec presji i gróźb ze strony Zachodu.
Ławrow zaznaczył, że północnokoreańskie decyzje są niezależne i wynikają z wewnętrznych analiz oraz oceny sytuacji międzynarodowej. Dodał, że Moskwa rozumie potrzebę wzmacniania potencjału obronnego przez Pjongjang, zwłaszcza w kontekście rosnącego napięcia z USA, Japonią i Koreą Południową.
Nowy sojusz, nowe wyzwania
W trakcie spotkań padły słowa o „braterskim sojuszu bojowym” między Rosją a Koreą Północną. Oba kraje deklarują gotowość do wspólnej obrony i coraz częściej współpracują – zarówno na płaszczyźnie militarnej, jak i gospodarczej. Rosja korzysta z północnokoreańskich zasobów – m.in. dostaw amunicji – w kontekście wojny w Ukrainie. W zamian ma przekazywać wsparcie technologiczne i polityczne.
Zachód reaguje
Na słowa Ławrowa nie trzeba było długo czekać z odpowiedzią. USA, Japonia i Korea Południowa zorganizowały wspólne manewry wojskowe, demonstrując siłę i solidarność. Ćwiczenia, w których udział wzięły m.in. amerykańskie bombowce B-52, miały być jasnym sygnałem odstraszającym wobec rosnącego sojuszu Rosji i Korei Północnej.
Eksperci ostrzegają, że rosnące powiązania militarne między Moskwą a Pjongjangiem mogą prowadzić do eskalacji napięć na skalę globalną. Szczególnie niepokoi możliwość transferu technologii rakietowych i jądrowych do Korei Północnej.
Postawa Rosji pokazuje, że Moskwa nie tylko nie zamierza izolować Korei Północnej, ale wręcz buduje z nią otwarty sojusz. Dla Zachodu to poważne wyzwanie – nie tylko w kontekście regionalnym, ale i strategicznym. Świat staje się coraz bardziej podzielony, a linie frontu w polityce międzynarodowej wyraźnie się zaostrzają.

