To nie jest żart ani kabaret. ABW wprost ostrzega, że w Polsce przybywa grup, które kwestionują legalność państwa, wydają własne dokumenty i tworzą „alternatywne” urzędy. Najbardziej znany z nich, czyli Jan Zbigniew Potocki, sprzedawał nawet paszporty II RP, powoływał ministrów, a nawet stworzył własną uzbrojoną gwardię. Choć dziś siedzi w więzieniu, służby ostrzegają, że podobne grupy mogą być niebezpieczne.
W najnowszym numerze „Przeglądu Bezpieczeństwa Wewnętrznego”, oficjalnego pisma ABW, pojawiła się obszerna analiza ruchów antypaństwowych. W centrum uwagi znalazł się Jan Zbigniew Potocki, który od lat podaje się za „prawdziwego prezydenta Polski” w oparciu o konstytucję kwietniową z 1935 r.
To właśnie na jej podstawie działali prezydenci RP na uchodźstwie aż do Ryszarda Kaczorowskiego. Potocki uznał, że przejmuje ich misję. Od tamtej pory mianuje ministrów, podpisuje „dekrety”, a nawet rozdaje obywatelom swoje „dowody suwerena”.
Brak podatków, brak wojska, brak prawa
Według ABW, Potocki sprzedawał dokumenty, które miały zapewniać liczne „przywileje”. Wśród nich: brak obowiązku podatkowego, brak możliwości ściągania długów przez komornika, brak obowiązku szczepień dzieci czy zwolnienie z poboru wojskowego.
Choć te dokumenty wyglądają jak rekwizyty z gier planszowych, kupiło je już kilkanaście tysięcy osób. Niektórzy próbowali z nimi przekraczać granicę
– alarmuje w „Rzeczpospolitej” Rafał Gaweł z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Inna sprawa, że sam Gaweł, to żaden autorytet. Od lat sam ukrywa się poza Polską przed wymiarem sprawiedliwości. Pojawia się, gdy chce uderzyć w kogoś o odmiennych poglądach i wtedy powiadamia o czymś prokuraturę, albo wysyła apel. Póki co, sam jest bezkarny.
Własna gwardia „prezydenta”
Jeśli chodzi o Potockiego, to najbardziej sensacyjny wątek ujawniono jednak w Radomsku, gdzie toczy się proces dwóch dowódców „Gwardii Bezpieczeństwa Prezydenta II RP”. Formacja miała mundury, broń gazową i jasno zadeklarowaną lojalność wobec „legalnego przywódcy” Polski.
Gotów jestem poświęcić życie dla swojego prezydenta
– zeznał jeden z oskarżonych. To słowa, które brzmią jak cytat z powieści sensacyjnej, ale padły naprawdę – w polskim sądzie, w 2025 roku.
Radykalizacja na wzór Ameryki i Niemiec
ABW nie ma złudzeń: ruchy takie jak środowisko Potockiego czy „Zawodowy Polak” Tadeusza Cichockiego rosną w siłę. Publikują wyroki śmierci na urzędników, nagrywają filmy z „aresztowań” pracowników ZUS czy policjantów.
Ich popularność i skłonność do radykalizacji wzrastają. To już nie są tylko niszowe grupki
– ostrzegają analitycy.
Eksperci porównują je do ruchów „suwerennych obywateli” w USA czy tzw. „Reichsbürger” w Niemczech. Tam sprawa zaszła na tyle daleko, że w 2022 roku aresztowano 25 osób planujących zamach stanu. Policja przejęła 382 sztuki broni i 150 tysięcy sztuk amunicji.
Dlaczego to takie groźne?
Na pierwszy rzut oka to groteska: samozwańczy prezydent, alternatywne trybunały, fałszywe dowody. Ale problem zaczyna się wtedy, gdy te grupy uderzają w realny system finansowy. Coraz częściej ich członkowie odmawiają spłaty kredytów, powołując się na „alternatywne prawo”.
Popularności tego typu ruchów sprzyjają czasy niestabilne. W pandemii Potocki miał swoje największe żniwa. Jeśli sytuacja w kraju znów stanie się trudna, takich ludzi będzie przybywać
– mówi Marek Łajtar, były współpracownik Potockiego.
Nie kabaret, ale realne zagrożenie
Choć dziś Potocki odsiaduje wyrok za łapownictwo i posiadanie broni bez zezwolenia, jego nazwisko wciąż elektryzuje. ABW podkreśla, że ignorowanie takich środowisk to błąd. Wystarczy przypomnieć, że w Niemczech przez lata także traktowano „obywateli Rzeszy” jak margines, ale do czasu aż okazało się, że planują przewrót z użyciem broni.
Polskie służby, jak wynika z raportu, mają świadomość zagrożenia. Pytanie, czy społeczeństwo traktuje je wystarczająco poważnie. Bo od groteski do tragedii droga bywa krótsza, niż się wydaje.
Wiktoria Sikorska

