Wtorkowy nalot rosyjskich dronów na Polskę wywołał wiele emocji. Konferencja prasowa MSWiA miała uspokoić Polaków po tym wydarzeniu. Zamiast tego, wywołała prawdziwą burzę. Nowa rzeczniczka resortu, Karolina Gałecka, powiedziała bowiem, że gdyby dostała nocny alert RCB, pomyślałaby o „spakowaniu dzieci i ucieczce z kraju”.
To zdanie, które w jej intencji miało być tylko obrazowym przykładem, obiegło sieć i stało się hitem internetowych komentarzy.
Słowa, które wywołały lawinę
Gdybym dostała taki komunikat w nocy, mogłabym pomyśleć, że muszę spakować dzieci i uciekać z kraju
– stwierdziła Gałecka, tłumacząc, dlaczego alert rozesłano dopiero rano.
Internauci i komentatorzy nie zostawili na niej suchej nitki. Krzysztof Stanowski z Kanału Zero napisał na X, że to była jedna z najbardziej niefortunnych wypowiedzi, jaka mogła paść z ust przedstawiciela rządu.
To jedna z najbardziej niefortunnych wypowiedzi, jakie słyszałem. Nie nadaje się Pani na to stanowisko
– napisał Stanowski.
Rzeczniczka broniła się, zarzucając Stanowskiemu manipulację i pogoń za zasięgami. Mleko sie jednak rozlało, a jej wypowiedź stała się wiralem.
Proszę załączyć całą moją wypowiedź. Rolą mediów powinno być rzetelne informowanie i uspokajanie ludzi, a nie wywoływanie paniki
– broniła się.
Plecak Kamysza kontra walizki Gałeckiej
Cała sytuacja przypomniała inną, równie szeroko komentowaną wypowiedź. Rok temu wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz przyznał, że w domu trzyma spakowany plecak ewakuacyjny.
On do dziś jest gotowy. Trzeba być przygotowanym na każdą sytuację
–mówił wtedy.
Polacy drwili, że skoro szef MON sam szykuje się na ewakuację, to czego mają się spodziewać zwykli obywatele. Teraz, po słowach Gałeckiej, ironia wraca ze zdwojoną siłą: minister ma plecak, rzeczniczka – walizki i dzieci do spakowania. I to wszystko w państwie, które zapewnia, że mamy być spokojni i bezpieczni.
Niefortunne porównanie czy szczera refleksja?
Czy Gałecka naprawdę zdradziła swoje prywatne obawy, czy tylko użyła niefortunnej metafory? Sama zapewnia, że chciała zilustrować możliwy chaos informacyjny w środku nocy. Ale efekt jest odwrotny: to nie nocny alert, a jej własne słowa wywołały panikę i śmiech w sieci.
Podczas gdy MSWiA tłumaczy, że alerty mają chronić, a nie straszyć, internauci szydzą z tych sytuacji.
Jak oni chcą nas uspokajać, skoro sami uciekają?
– pytają dziennikarze.
I trudno się dziwić, bo w pamięci zostaje nie chłodna analiza RCB, ale obraz rzeczniczki pakującej walizki w nocy i szefa MON z plecakiem pod drzwiami.
Wiktoria Sikorska

