Stonoga i gangster Broda manipulują? Nowe informacje…
Biznesmen Zbigniew Stonoga, powołując się na świadka koronnego „Brodę”, twierdzi, że mafia pruszkowska kontrolowała znaną prokurator i żonę ministra sprawiedliwości. Nowe informacje są szokujące i w zupełnie innym świetle przedstawiają tę sprawę…
W sieci burza. Zbigniew Stonoga opublikował zdjęcia i film porno. Rzekomo miały na nich być Patrycja Kotecka, żona ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz zastępczyni prokuratora generalnego (rzekomo zabawiająca się z gangsterami).
Gangster czy świadek?
Biznesmen twierdzi, że materiały ma od gangstera Piotra K. ps. „Broda”, który nazywany jest świadkiem koronnym. Ten na filmie opowiada, że obie kobiety były „wtyczkami” mafii. Rzekomo miał od żony ministra dostać też służbowy laptop i ściągnąć dane z jego dysku. Większość dziennikarzy, publicystów i polityków uważa te „rewelacje” za zwykłe kłamstwa, a filmy za manipulacje, na których są osoby podobne lub aktorki. Lekceważą, nie chcą komentować, ignorują lub uznają Stonogę za osobę całkowicie niewiarygodną. Stronę Stonogi szybko zablokowano, a film porno usunięto z sieci. To jednak dla internautów woda na młyn.
„Skoro ktoś tak szybko zareagował, to coś musi być na rzeczy…” – piszą.
Pobity Broda
Dodatkowo oliwy do ognia dolał Stonoga publikując zdjęcia pobitego, zakrwawionego gangstera – „Brody” z sugestią, że to służby pobiły go za „ujawnienie tajemnic”. To bzdura – napisał w sieci dziennikarz Janusz Szostak.
Janusz Szostak jest naczelnym magazynu „Reporter”, pisze książki o gangsterach oraz reportaże, m.in. zajmował się głośną sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek.
Szybko zdementował na swoim profilu na Facebooku rewelacje Stonogi i Brody, przestrzegł, żeby im nie ufać.
„Ten załamany i złamany gangus dostał po pysku nie za żonę ministra Z. tylko w innej intencji” – pisze Janusz Szostak.
Dziennikarz ujawnia, że cała afera nakręcana przez Brodę i Stonogę działa się wręcz na jego oczach we Lwowie, gdzie ukrywa się „Broda”.
Stonoga tymczasem zapowiada, że będzie publikował kolejne treści, rzuca oskarżeniami, na razie bez żadnych dowodów.
Andrzej Marczuk