Sucha Beskidzka: Katecheta zrezygnował z pracy w liceum. Wszystko przez skargi uczniów
Od dłuższego czasu ważyły się losy katechety z I LO w Suchej Beskidzkiej. Uczniowie nie chcieli mieć więcej lekcji z księdzem.
Swoje stanowisko uzasadnili rzekomym niedorzecznym zachowaniem swojego nauczyciela. Dlatego zgłosili sprawę do dyrekcji szkoły, która niezwłocznie wszczęła odpowiednie działania. Przede wszystkim miała miejsce rozmowa zarówno z kapłanem, jak i z młodzieżą. Ponadto dyrektor szkoły uczestniczyła w lekcjach i prosiła prowadzącego o przestrzeganie programu nauczania. Mimo to po niecałym miesiącu ksiądz pojawił się w jej gabinecie i złożył wypowiedzenie za porozumieniem stron. Owym nauczycielem jest ks. Wiesław Popielarczyk, proboszcz parafii p.w. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. On również zabrał głos w tej sprawie.
…
O co oskarżono duchownego? Otóż miał on nie szanować swoich uczniów, przerywać im wypowiedzi i krytykować ich poglądy. Podobno dochodziło również do aktów szydzenia z młodzieży i komentowania ich życia prywatnego. Największe kontrowersje budzi jednak domniemane przedstawianie wiedzy „nierzetelnej i sprzecznej z faktami naukowymi”. Z relacji licealistów wynika, że katecheta wyśmiał ideę Strajku Klimatycznego w szkole i zarzucił im, że największe szkody dla środowiska powodują używane do malowania transparentów farby w sprayu.
W liście do dyrekcji i kurii diecezjalnej widnieje także informacja o skandalicznych poglądach wygłaszanych przez proboszcza na lekcjach. Miał on krytykować celibat, uznając go za głupotę. Oprócz tego na katechezie podobno padło stwierdzenie, że zdradzający małżonek ponosi jeszcze większą winę, gdy przyznaje się do swojego czynu, gdyż w ten sposób może doprowadzić do rozwodu, czyli grzechu ciężkiego.
Sam ksiądz Wiesław odpiera wszystkie z tych zarzutów. Tłumaczy, że nie miał obowiązku prowadzenia lekcji we wspomnianej placówce, ponieważ obowiązek ten pełni już wikary. On zaś robił to, gdyż lubił pracować z młodzieżą, lecz z powodu pomówień postanowił zrezygnować. Jego zdaniem gdyby „młodzież naprawdę miała mi coś do zarzucenia, to sama przestałaby chodzić na religię”.