Tak UMIERAŁ Freddie Mercury… Tylko dla ludzi o mocnych nerwach!
Niebawem minie 28. rocznica śmierci legendarnego brytyjskiego wokalisty. Wszystko, co miał Freddie Mercury było ponadprzeciętne: jego głos, charyzma, osobowość, styl, możliwości wokalne.
Właśnie dlatego jego odejście wypaliło wielką dziurę w sercach fanów grupy Queen – drugiego takiego nie było, nie ma i nie będzie. Pozostawił jednak po sobie fantastyczne utwory. Dzięki temu świat nie zapomni o nim jeszcze przez długi czas. Przez wiele lat ukrywał informację nt. swojego stanu zdrowia. O zdiagnozowanym u niego AIDS poinformował tuż przed śmiercią. W oświadczeniu zaznaczył, że zawsze cenił swoją prywatność, dlatego zataił te straszne wieści. Dzień później już nie żył. Teraz prawdę o jego odejściu wyznała najbliższa mu osoba – Mary Austin.
…
„Przestał się leczyć. Z każdym dniem był coraz słabszy, jego stan zaczął się pogarszać. To była jego decyzja, chciał to wszystko zakończyć, chciał umrzeć. Wiedział, że śmierć nadchodzi. Jakość jego życia drastycznie spadła, każdego dnia odczuwał coraz większy ból. Zaczął tracić wzrok” – wspomina Mary. Kim była dla wokalisty?
Otóż Mary Austin była partnerką Freddiego. Muzyk nawet jej się oświadczył, jednak do ślubu nie doszło. Ponadto związek się rozpadł w momencie, w którym Mercury wyznał, że jest biseksualny. Nie przeszkodziło to jednak w utrzymywaniu bliskich relacji ze swoją dawną ukochaną. Wiadomo, że Austin i on żyli niemalże jak małżeństwo. Dlatego też Mary stała się spadkobierczynią połowy majątku artysty i jedyną osobą, która zna miejsce jego pochówku.
Długo nie mogła pogodzić się z tym, że Freddiego już nie ma.
„Nagle nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. Uświadomiłam sobie, że nie jestem tak samowystarczalna, jak myślałam. Zawsze był w stosunku do mnie bardzo opiekuńczy. Dopiero po jego śmierci zdałam sobie sprawę, jak bardzo mi go brakuje” – wyznała wzruszona Mary Austin.