Tak wygląda praca dla SZEJKÓW! Polka zdobyła się na szczere wyznanie
Ania Kolasińska, która przez kilka lat pracowała jako stewardessa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, podzieliła się swoimi doświadczeniami z pracy dla bogatego szejka. W rozmowie na kanale „7 metrów pod ziemią” opowiedziała o niecodziennych i często kontrowersyjnych sytuacjach, jakie napotkała podczas swojej kariery.
Praca jako stewardessa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, zwłaszcza w renomowanych liniach lotniczych, jest marzeniem wielu osób. Dla tych, którzy lubią dynamiczne środowisko, nowe doświadczenia i podróże, może to być idealne zajęcie. Jednakże, mimo że z zewnątrz może wydawać się ekscytująca i pełna blasku, praca ta wiąże się z licznymi wyzwaniami i trudnościami.
W ostatnich latach praca stewardess na Bliskim Wschodzie stała się tematem wielu kontrowersji. W mediach pojawiło się mnóstwo plotek i mitów dotyczących życia i obowiązków pracowników zarówno w komercyjnych liniach lotniczych, jak i w prywatnych odrzutowcach. Ania Kolasińska postanowiła rozwiać niektóre z tych mitów, dzieląc się swoimi osobistymi doświadczeniami z pracy dla bogatego szejka.
Ania przyznała, że jej praca miała niewiele wspólnego z tradycyjnymi obowiązkami stewardessy. Zamiast tego, często pełniła rolę asystentki.
Sama praca była strasznie dziwna. W gruncie rzeczy, z pracą stewardessy miała bardzo mało wspólnego. (…) Ta praca była bardziej pracą asystentki, aniżeli stewardessy. Ponieważ ja odpowiadałam w zasadzie za wszystko – powiedziała.
Justin Bieber opublikował rozczulające zdjęcia z żoną! Internauci są zachwyceni ciążowym brzuszkiem
Jej obowiązki obejmowały nie tylko zamawianie posiłków, ale także pośredniczenie między obsługą hotelową a szejkiem. Choć szejk mógł sam zamówić śniadanie, Ania musiała to robić za niego.
Mimo że mógł podnieć telefon w hotelu i zamówić sam śniadanie, to ja musiałam przyjść i zamówić to śniadanie. Ja byłam też pośrednikiem między obsługą hotelową, a szejkiem – wyjawiła.
Szejk miał wobec Ani bardzo nietypowe wymagania. Często czuła się jak towarzyszka samotnego mężczyzny, który potrzebował nie tylko pracownika, ale także przyjaciółki.
Czasami potrzebował kogoś z kim obejrzy telewizję. (…) Czasami też oczekiwał, że będę osobą, która pójdzie sprawdzić, czy panie do towarzystwa wyglądają tak jak powinny – opowiadała.
Od początku współpracy Ania czuła się niekomfortowo z powodu hojnych prezentów, jakie otrzymywała od szejka.
Ja od początku czułam, że ta granica jest przekraczana (…) Dla mnie te prezenty były niekomfortowe. (…) Pierwszego wieczora, gdy przyleciałam i jeszcze tej pracy nie miałam, to wszystkie dostałyśmy napiwek, to była kwota 500 EUR na głowę, czy tam funtów (…) później był Rolex, torebka Prady – wymieniła.
Kulminacyjny moment, który zmusił ją do odejścia, nastąpił, gdy szejk zaoferował jej opłacenie operacji biustu. ”
Moment w którym podjęłam decyzję, że odchodzę i to idzie za daleko miał miejsce wtedy, gdy szejk chciał zapłacić za moją operację biustu – powiedziała.
Warto dodać, że sama operacja nie była inicjatywą szejka. Ania przyznała, że wówczas rzeczywiście planowała operację biustu i prawdopodobnie wspomniała o tym swoim znajomym z pracy.
Doświadczenia Ani Kolasińskiej pokazują, że praca stewardessy w luksusowych warunkach Bliskiego Wschodu może być pełna wyzwań i kontrowersji. Chociaż praca ta może wydawać się atrakcyjna i pełna przygód, często wiąże się z przekraczaniem granic i koniecznością radzenia sobie z nietypowymi wymaganiami pracodawców.
Źródło: media