To już pół wieku! W środę mija okrągła rocznica tragicznych wydarzeń w Trójmieście.
W grudniu 1970 r. na Wybrzeżu doszło do powszechnych strajków w zakładach pracy. Stanął największy z nich czyli Stocznia Gdańska, wówczas imienia Lenina. Ludzie wyszli na ulice, zaczęli demonstrować swoje niezadowolenie wobec rządu, a przede wszystkim wobec decyzji o ogromnych podwyżkach cen żywności i węgla. Do manifestantów na rozkaz ówczesnych władz zaczęli strzelać milicjanci i żołnierze. Padli pierwsi zabici.
Bilans wydarzeń grudniowych to 45 zabitych i ponad 1,1 tysiąc rannych. Kilka tysięcy ludzi zostało aresztowanych, brutalnie pobitych. Władza zatrzęsła się u posad i aby przywrócić wiszący na włosku autorytet ówczesnej partii rządzącej trzeba było szybko zmienić jej lidera. Ze stołka zszedł Władysław Gomułka, a pierwszym sekretarzem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej został Edward Gierek.
Jak do tego doszło?
Na kilkanaście dni przed świętami bożonarodzeniowymi rząd wprowadził podwyżki wielu ważnych wyrobów. O kilkanaście procent miały podrożeć produkty mięsne i ryby oraz mąki. Znaczna podwyżka miała objąć także węgiel, który w tamtym czasie był głównym (jak nie jedynym) opałem, z którego korzystano zimą. A zimy wówczas bywały srogie i na ogrzewanie mieszkań ludzie wydawali sporo pieniędzy. Gdy zatem rządowe media podały, że węgiel podrożej o co najmniej 10% miarka się przebrała. I nawet zapowiedź obniżek cen na telewizory, lodówki czy pralki nie była w stanie udobruchać wzburzonych robotników. Już 14 grudnia 1970 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchły pierwsze protesty, ludzie zgromadzili się przed siedzibą dyrekcji z żądaniem odsunięcia od władzy Gomułki i innych wysoko postawionych działaczy partyjnych. W tym czasie stocznia im. Lenina była największym zakładem nie tylko w Gdańsku, ale w całym regionie. Zatrudniała kilka tysięcy osób. Wzburzony tłum wyszedł na ulice udając się pod budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Tego samego dnia doszło do pierwszych starć demonstrantów z milicją, która użyła pałek i gazu łzawiącego. Wiele osób trafiło do aresztu.
Krew na ulicach, krew na moście.
Dzień później zapłonął gmach znienawidzonej partii, a na ulicach Gdańska pojawiły się transportery opancerzone i czołgi. 16 grudnia w Gdańsku padły pierwsze strzały, byli pierwsi zabici.
Następnego dnia nad ranem milicja i wojsko bez żadnego powodu na moście w Gdyni ostrzelali robotników jadących na poranną zmianę do stoczni im. Komuny Paryskiej. Tam też zginęli ludzie. Podobne zdarzenia miały miejsce także w Szczecinie, byli zabici i ranni. Walki toczyły się na ulicach, m.in o to, aby siłą zdobyć szczecińskie więzienie, gdzie trzymano aresztowanych wcześniej stoczniowców.
Do wydarzeń grudniowych odnosi się piosenka „Ballada o Janku Wiśniewskim”. Opisuje ona śmierć 18-letniego Zbyszka Godlewskiego, robotnika z gdyńskiego portu, który został zastrzelony przez wojsko 17 grudnia 1970 w drodze do pracy. Jego ciało demonstranci nieśli na drzwiach ulicami Gdyni (na zdjęciu).
Fot. Instytut Pamięci Narodowej w Gdańsku