W piątek, 27 czerwca 2025 roku, mieszkańcami Starej Wsi wstrząsnęła dramatyczna zbrodnia. 57-letni Tadeusz D. zabił swoją córkę Justynę i jej męża, a wcześniej ciężko ranił 73-letnią teściową. Cała tragedia rozegrała się w dwóch domach należących do rodziny. W obu miejscach znajdowało się też roczne dziecko zamordowanego małżeństwa, które cudem nie ucierpiało.
Co poprzedziło zbrodnię?
Według mediów, dzień przed tragedią – w czwartek – w sądzie toczyła się sprawa rozwodowa, w której córka i zięć Tadeusza D. składali zeznania. Dotyczyła ona m.in. przemocy domowej, jakiej miał się dopuszczać wobec najbliższych. Tego samego dnia mężczyzna miał zapoznać się z dokumentami, w których opisano jego zachowanie wobec rodziny.
Właśnie ta konfrontacja z faktami mogła być dla niego punktem zapalnym. Zaczęło się od ataku na teściową, która miała być pierwszą osobą postrzeloną. Następnie udał się do domu córki i zięcia – tam zabił oboje.
Ucieczka i policyjna obława
Po dokonaniu morderstwa, Tadeusz D. porzucił swój samochód w lesie i zniknął. Od kilku dni trwa ogromna obława – w akcję zaangażowano setki policjantów, antyterrorystów, psy tropiące, drony oraz śmigłowiec. Policja ostrzega, że sprawca może być nadal uzbrojony i bardzo niebezpieczny. Wydano także alerty RCB, apelujące do mieszkańców Małopolski, Podkarpacia i Śląska o ostrożność.
Kim jest poszukiwany?
Według relacji sąsiadów, Tadeusz D. był człowiekiem raczej skrytym, spokojnym, ale miał trudny charakter. Często polował, choć nie należał do oficjalnego koła łowieckiego. Niewykluczone, że broń, której użył, nie była legalnie zarejestrowana.
Możliwy motyw
Śledczy na razie oficjalnie nie potwierdzają motywu, ale wiele wskazuje na to, że mogła to być zemsta. Wszczęcie sprawy rozwodowej, oskarżenia o znęcanie się i odrzucenie przez rodzinę mogły doprowadzić do wybuchu agresji. Teściowa oraz córka były podobno osobami, które najmocniej sprzeciwiały się jego zachowaniu. Dla Tadeusza D. mogło to być zbyt wiele.

