Na posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji doszło do przejmującego wystąpienia. Głos zabrał uczeń warszawskiego liceum, który opowiedział o swoich zmaganiach z dyskalkulią i wezwał do zniesienia obowiązkowej matury z matematyki. Jego słowa wywołały poruszenie.
„Jestem uczniem warszawskiego liceum z dyskalkulią i przez matematykę mam myśli samobójcze” – zaczął swoje wystąpienie młody człowiek. – „Czuję się jak człowiek-śmieć, przysłowiowy debil. Wpatrując się w szlaczki na tablicy, czuję się gorszy od innych, dyskryminowany, bo nie umiem matematyki. Przez matematykę nie zdam matury”.
Głos nastolatka trafił w sam środek sporu o kształt egzaminu maturalnego, który od lat budzi emocje. Jego świadectwo nie było jednak kolejnym głosem w dyskusji o reformie edukacji, lecz wołaniem o uznanie – uznanie prawa do bycia innym, do nauki mierzonej nie miarą jednej normy, ale realnych możliwości i potrzeb.
Nie dla matury z matematyki – głos z doświadczenia
Uczeń, który wystąpił przed komisją, nie mówił językiem ekspertów, lecz własnym. W jego słowach pobrzmiewały nie tylko lęki i bezradność, ale i głęboka niesprawiedliwość systemu, który nie uwzględnia różnorodności poznawczej uczniów.
Dyskalkulia – zaburzenie przetwarzania informacji liczbowych – to nie lenistwo ani brak zdolności. To trudność o podłożu neurobiologicznym, która znacząco wpływa na funkcjonowanie ucznia w systemie edukacyjnym, gdzie matematyka często jest uznawana za wyznacznik „prawdziwej” inteligencji.
Obowiązkowa matura z tego przedmiotu staje się więc dla wielu uczniów nie barierą, lecz murem nie do pokonania. Murem, za którym nie ma już tylko oceny z egzaminu, ale przyszłość: prawo do kontynuowania nauki, dostanie się na studia, do pracy – do godnego życia.
Matematykocentryzm – pedagogiczna ślepota
W polskiej szkole od lat dominuje matematyczno-analityczny paradygmat, w którym „twarde” kompetencje są bardziej premiowane niż humanistyczne, artystyczne czy społeczne. Efekt? Uczniowie, którzy nie wpisują się w ten wzorzec, czują się wykluczeni, niewystarczający, gorsi.
System nie przewiduje dla nich alternatywy. Co więcej – zamiast wspierać, wymaga. Zamiast dostrzegać – unifikować. A przecież uczniowie z dyskalkulią często mają rozwiniętą empatię, zdolności językowe, artystyczne, społeczne – tyle że nie przekładają się one na rozwiązywanie układów równań.
Postulat: usunąć obowiązek
Wystąpienie licealisty zawierało jasny postulat: zniesienie obowiązkowej matury z matematyki. Czy to głos rozpaczy, czy może pierwszy krok do zmiany?
W wielu krajach Europy dopuszcza się alternatywne ścieżki egzaminacyjne. Egzamin dojrzałości nie musi być jednolity – może być dostosowany do indywidualnych predyspozycji ucznia. Przymus nie służy edukacji – służy standaryzacji. A ta, jak pokazuje przykład młodego mówcy, potrafi zabijać nie tylko marzenia, ale i nadzieję.
źródło zdjęcia: x
Justyna Walewska

