Wielka Brytania słono płaci za Brexit! Kolejki jak za PRL-u!
Kiedy ogłoszono wyniki referendum, zwolennicy Brexitu piali z zachwytu. Po wyzwoleniu się z brukselskich okowów miały przyjść dobrobyt i pieniądze. Rzeczywistość okazała się inna, gospodarka zwalnia, a inflacja rośnie.
Ostatnie dni w brytyjskich mediach społecznościowych ukazywały długie kolejki samochodów do stacji benzynowych. Kierowcą często puszczały nerwy i dochodziło do sprzeczek, w ruch szły pięści. Klienci robiący zakupy mogli zastać puste półki sklepowe. Dodatkowo doszły mocne podwyżki cen gaz, które zwiększają ubóstwo energetyczne. Do takiego stanu rzeczy doprowadziło kilka czynników, ale najważniejszym jest Brexit. Miało być zgoła inaczj. To był pierwszy rok pełnej wolności, z dala od władców brukselskich. Wielka Brytania miała iść naprzód jako wolny jastrząb, oferując same korzyści dla pracowników i firm.
Rzeczywistość pobrexitowa i popandemiczna odbiła się w Londynie czkawką. Brytyjski rząd zaangażował żołnierzy do transportu paliwa a spanikowani obywatele próbują gromadzić zapasy. Brytyjski funt jest niestabilny i zamiast przypominać walutę krajów G7 (największych gospodarek świata), przypomina taką z rynków wschodzących. Największa strata dla gospodarki wynika z utraty siły roboczej, po brexicie wyjechało z wysp tysiące pracowników Europy Środkowo-Wschodniej. Premier Johnson nie chce jednak, by migracja wróciła do stanu sprzed referendum brexitowym. Przyszłość jest trudna do przewidzenia i zależy od różnych czynników m.in. rozwoju sytuacji pandemicznej.
Źródło: Forsal.pl / Bloomberg
Zdjęcie: Pixabay