Wzrost zgonów pokazuje słabość Polski. Czy to istny danse macabre?
Ostatnie tygodnie ukazały wielkie problemy naszego kraju. Mimo zastasowanie restrykcji takich jak na zachodzie mamy o wiele więcej zakażeń i zgonów niż „stara” Europa.
W Niemczech zmarło mniej osób w przeciągu tygodnia niż u nas. Należy nadmienić, że sąsiad zza Odry ma ponad 2 razy więcej mieszkańców. Podobnie jest w pozostałych krajach. Włochy, Francja czy Hiszpania też odnotowują mniejszą śmiertelność. Pierwsze tygodnie listopada są u nas gorsze niż okres między marcem a wrześniem. Ekperci zgodnie przyznają, że skoro był rekord zakażeń, będzie też rekord zgonów. Profesor w wywiadzie dla money.pl tak ocenia ostatnie statystyki:
Na śmiertelność w populacji wpływa bardzo dużo czynników. Pierwszym jest oczywiście stan służby zdrowia i to, czy w ogóle funkcjonuje, ale również ogólny stan zdrowia obywateli, kultura korzystania z pomocy lekarzy, gęstość zaludnienia, struktura wiekowa narodu. I oczywiście ostrości obostrzeń. Czynników, które koniec końców wpływają na ostateczny wynik, jest bardzo dużo
Doktor Michał Sutkowski w tym samym wywiadzie dodaje:
Właśnie płacimy cenę za lata zaniedbań w służbie zdrowia. Polska służba zdrowia jest biedna, niedofinansowana i trzyma się ostatnimi siłami. I dlatego nie możemy odpuścić ani na chwilę, ani na minutę. Jeżeli zapomnimy o wirusie, to zobaczymy to w rosnących liczbach zgonów
W Niemczech dzięki dobrze finansowanej służby zdrowia nie ma potrzeby wprowadzania nowych obostrzeń. Dziennikarze i eksperci spodziewali się poinformowania opinii publicznej o nowych blokadach. Kanclerz Merkel wystosowała tylko apel o dalsze przestrzeganie pandemicznych przepisów. Niemcy prócz tych samych przepisów co w Polsce wprowadzili także godzinę policyjną w części regionów.
Eksperci z Uniwersytetu Oxfordzkiego przygotowali także zestawienie restrykcji w poszczególnych krajach. Przyjęli skalę gdzie 0 to brak obostrzeń a 100 całkowity lockdown. Nasz kraj według tego modułu zajmuje miejsce w środku stawki. Mamy podobny wynik co nasi sąsiedzi z południa oraz Austria, Francja czy Hiszpania. Jednak liczba zgonów na 100 tysięcy osób jest większa tylko w Czechach. Kolejne dni mogą przynieść jeszcze większą śmiertelność. W dalszym ciągu na oddziałach intensywnej terapii przebywa mnóstwo osób.