Ziobro oskarża Morawieckiego! „Obawia się, że opozycja dotrze do prawdy”
Skandaliczny wyciek maili Michała Dworczyka w przeszłości wstrząsnął administracją rządu Mateusza Morawieckiego. Teraz jednak pojawiają się doniesienia, że Zbigniew Ziobro może posiadać pewien „hak” na premiera. Powód? Prokuratura prowadzi aż trzy śledztwa w związku z tą sprawą. Według informacji „Gazety Wyborczej”, jedno z tych śledztw może prowadzić do postawienia zarzutów właśnie premierowi.
Czy Zbigniew Ziobro trzyma haka na Mateuszu Morawieckim? Według źródeł „Gazety Wyborczej”, jedno z trzech prowadzonych obecnie śledztw dotyczy „przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, którzy wykorzystali prywatne skrzynki poczty elektronicznej do wykonywania zadań służbowych”.
Niewykluczone, że na liście potencjalnych podejrzanych znalazł się sam Mateusz Morawiecki, kilku ministrów oraz doradców premiera. Co jeszcze ciekawsze, doniesienia sugerują, że szef rządu mógł naruszyć zasady bezpieczeństwa, obawiając się, że po ewentualnej zmianie władzy opozycja będzie miała dostęp do treści z oficjalnej domeny gov.pl.
Warto zaznaczyć, że wyciek maili Michała Dworczyka miał miejsce w 2021 roku, a do tej pory premierowi nie postawiono żadnych zarzutów, a nawet nie przesłuchano go w charakterze podejrzanego.
To wskazuje na możliwość, że Zbigniew Ziobro może w pewnym sensie trzymać nad premierem pewien „hak”. Posłanka Hanna Gill-Piątek, w rozmowie z „Wyborczą”, wyraziła przekonanie, że prowadzone śledztwo ma wyraźny charakter polityczny i może stanowić narzędzie nacisku. Zdaniem posłanki, Ziobro daje jasny sygnał, że w każdej chwili może skierować proces, który może wpłynąć na ekipę Morawieckiego.
Sprawa tycząca się wycieku maili Dworczyka to niejedyny kontrowersyjny element. Prokuratura prowadzi także działania wobec innych potencjalnych podejrzanych. Jak już wcześniej informowano, w odpowiedzi na interpelację posłanki Gill-Piątek Prok. Dariusz Barski wyjaśnił, że działania w związku z przejęciem danych dostępowych „są prowadzone przeciwko trzem podejrzanym”.
Według ustaleń dziennika „Wyborcza”, udało się odkryć pewną strukturę pośredników, którzy odgrywali rolę w przekazywaniu treści. Pierwszą osobą na liście podejrzanych jest osoba mająca dostęp do skrzynki mailowej Michała Dworczyka. Drugi podejrzany miał skopiować zawartość tych maili, a trzecia osoba jest bezpośrednio powiązana z tzw. „Poufną Rozmową”. Niemniej jednak prokuratura oficjalnie odmawia udzielania dalszych informacji na temat prowadzonego śledztwa. Tłumaczy, że publikacja szczegółów mogłaby narazić na szwank proces dochodzeniowy i ustalenie prawdy.