ZMARŁ pacjent WYRZUCONY na korytarz! Bo przyjechał EUROPOSEŁ!
Ogromna afera w szpitalu MSWiA. Pacjent został wyrzucony na korzytarz bo przyjechał polityk – europoseł.
Warszawski szpital MSWiA według relacji świadków dzieli pacjentów na lepszych i gorszych. Gdy do kliniki przywozi się polityka, personel bezpardonowo wyrzuca na korytarz ciężko chorego pacjenta albo grozi, że wywiezie go pod bramę.
Szpital MSWiA w Warszawie odpowiada za opiekę medyczną nad członkami rządu, parlamentu oraz dyplomatami. Jednak w placówce leczy się także masa zwykłych pacjentów. Niestety doprowadza to do bardzo złych sytuacji. Wyrzucono chorego pacjenta a w miejscu jego łóżka stanął elegancki, skórzany fotel – bo przyjechał polityk – konkretnie aktualny europoseł…
Włodzimierz Cimoszewicz, były wicepremier, aktualnie świeżo upieczony poseł do Parlamentu Europejskiego. Córka wyrzuconego pacjenta opowiedziała Wirtualnej Polsce jak nagle jej bezbronnego, ciężko chorego ojca wyrzucono z sali. W miejsce łóżka wstawiono skórzany fotel by Cimoszewicz w komfortowych warunkach oczekiwał na swoje badania.
Córka pacjenta miała być świadkiem, jak personel szpitala wyrzuca z izolatki bezbronnego, ciężko chorego mężczyznę. Na miejsce jego łóżka wniesiono skórzany fotel, aby polityk mógł komfortowo czekać na własne badanie.
Bardzo proszę o wzięcie pod uwagę, że prof. (…) inaczej traktuje zwykłych ludzi, a inaczej celebrytów i polityków, których widzieliśmy, podczas gdy tata leżał w szpitalu. Rozumiem, że są to osoby, które zasługują na szczególne traktowanie. Jako przykład przytoczę pobyt Pana Cimoszewicza” – pisze córka pacjenta w skardze skierowanej do Izby Lekarskiej w Warszawie.
„Cimoszewicz został przywieziony na noszach, ale był przytomny i zszedł z noszy o własnych nogach. Przed jego przyjazdem wywieziono z izolatki człowieka, który przez wiele tygodni leżał wyczerpany. Był zarażony bakterią szpitalną, miał niekończące się biegunki i schudł do 40 kg. Pacjent ten wymagał monitorowania, a został wywieziony na salę pooperacyjną bez monitorów. Izolatka została zwolniona dla pana Cimoszewicza, który posiedział dwie godziny w skórzanym fotelu i wyszedł pełny sił o własnych nogach ze szpitala”.
Opisywana przez WP sprawa miała miejsce w styczniu 2016.
Pacjent, którego wyrzucono z sali na korytarz zmarł na skutek infekcji groźnymi bakteriami, którymi – według doniesień – zaraził się w szpitalu. Prokuratura Okręgowa prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Jednak to nie pierwsza taka sytuacja w Warszawskim szpitalu. Kolejna to prawie dokładnie taka sama sprawa s
„Tata był leczony antybiotykami ostatniej szansy. Po przebytej operacji był żywcem zjadany przez bakterie. Osłabiony organizm nie miał szansy się zregenerować” – pisała w skardze córka pacjenta.
Kiedy rokowania pacjenta Andrzeja W. po przebytym zabiegu i zakażeniu bakteriami E.Coli uległy pogorszeniu , szpital zdecydował o odłączeniu człowieka od urządzeń monitorujących jego stan i wystawieniu na korytarz. Ponadto zażądano aby rodzina zabrała go do zakładu opiekuńczo-leczniczego.
„Albo zabieracie ojca do ZOL-u albo wystawię go wam pod bramę. Nie mogę go trzymać dłużej, ponieważ blokuje miejsca moim pacjentom” – takimi słowami miał zwiedzić się przez telefon szef kliniki do rodziny. Andrzej W. mimo nagłego ataku serca na szczęście przeżył w szpitalu, jednak zmarł chwilę po przeniesieniu do zakładu opieki.
Szpital MSWiA w Warszawie zapewnia, że każdy pacjent jest traktowany równo i z szacunkiem. Włodzimierz Cimoszewicz, póki co nie rozmawiał z dziennikarzami WP – nie wiadomo jednak czy w ogóle miał wiedzę na temat tego, co działo się w szpitalu.
Po śmierci Andrzeja W. interweniował jednak Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Placówka wszczęła wewnętrzne dochodzenie, które nie wykazało żadnych uchybień.