Poszła na randkę z Tindera! Tam czekał na nią…
24-latka postanowiła umówić się z chłopakiem poznanym przez aplikację Tinder. To, co stało się później mrozi krew w żyłach.
Tinder – aplikacja randkowa, bardzo popularna w USA, coraz częściej używana w Polsce. Teoretycznie prosta i bezpieczna – oglądamy zdjęcia danej osoby, jeśli nam się spodoba a my spodobamy się jej, to Tinder łączy nas w parę. Później wszystko zależy już od nas. Większość osób umawia się na spotkania, jednak po drugiej stronie nie zawsze czeka ta ładna dziewczyna, czy ten „fajny” chłopak.
24-latka postanowiła umówić się z … 52-letnim mężczyzną, nic nie wskazywało na to, co się później wydarzyło. Rozmowy przebiegały normalnie, mężczyzna podrywał kobietę, był szarmancki i nalegał na spotkanie. Kobieta nie wahając się zbyt długo zdecydowała, że spotka się z 52-latkiem. Ten na miejscu….
Dziewczyna zaginęła. Miesiąc po rozpoczęciu poszukiwań znaleziono jej poćwiartowane ciało w workach na śmieci. Kobietę zamordował 52-latek z Tindera. Sydney Loofe zaginęła w dniu, w którym doszło do spotkania z Aubreyem Trailem. Jeszcze przed wyjściem z domu dziewczyna opublikowała w aplikacji Snapchat swoje zdjęcie z podpisem „gotowa na randkę”.
Od tego momentu nikt z bliskich nie miał już z nią kontaktu. Zwłoki kobiety znaleziono miesiąc po tragedii na polu w Omaha, stan Nebraska. Ciało było poćwiartowane na 14 kawałków i włożone w worki na śmieci.
O brutalne morderstwo oskarżono 52-latka oraz jego 25-letnią dziewczynę. Na ciele ofiary znaleziono liczne obrażenia wskazujące na walkę o życie. Pełnomocnik oskarżonych przekonywał, że zbrodnia jest efektem brutalnego seksu, na który kobieta wyraziła zgodę. Oskarżonym grozi kara śmierci.